to trochę jak wyrzut, bo rzekł pośpiesznie:

nie przystoi. Pozostawiła jego słowa bez komentarza. - Idę do automatu. Marzę o kawie. - Ja też się chętnie napiję. - Wiesz, w obozie uchodźców wiele razy miałam do czynienia z rodzącymi, ale z Jennifer to całkiem inna sprawa. Jest moją przyjaciółką i... - Pia urwała nerwowo. - Ona cierpi, a ja nie mogę jej pomóc. I to tak długo trwa... Chyba wychodzi ze mnie zmęczenie. Daremnie próbowała się uspokoić. - Pytałeś o nią. Jak na pierwsze dziecko świetnie sobie radzi. Teraz dostaje znieczulenie. Mam nadzieję, że po tym poczuje się lepiej. Wiedziała, że ten nerwowy potok słów ją zdradza, ale nie mogła się opanować. Federico bez słowa przyciągnął ją do siebie. - To jest ogromne przeżycie. Przeraża cię, przytłacza, a jednocześnie oszałamia. - Nabrał powietrza. - Jesteś świadkiem narodzin nowego życia. To zmienia twoje spój- R S http://www.grzejnikidekoracyjne.edu.pl/media/ – Jack... czy on wyglądał...? – Siedział na fotelu pasażera. Wyglądało na to, że jest cały i zdrów. – Czy mam zawiadomić Platona? – Jeśli jeszcze nie wyjechał. A jeśli już go nie ma, to idź na posterunek albo do przyjaciół i nigdzie się stamtąd nie ruszaj. To znaczy, absolutnie nie ośmielam się ci rozkazywać, co masz robić – dodał z wisielczym humorem. – W tych okolicznościach możesz się nie krępować. A ty co chcesz zrobić? Jeśli Mowery’emu chodzi o zemstę, to sam pakujesz mu się w łapy. Nawet nie jesteś uzbrojony. On jednak już zagłębił się w las. Lucy patrzyła, jak zniknął za wielkim głazem, a potem szybko wróciła na ścieżkę, po drodze

Pograła bez sensu. Powinna powiedzieć prawdę. To mu się należy, po prostu. Nawet jeśli zmieni o niej zdanie. Wyprostowała się. - Moglibyśmy spotkać się w twoim gabinecie? Na kilka słów. Chcę ci coś Sprawdź - Księżna powiedziała, że pani będzie jego mamą chrzestną. Trzeba nabrać wprawy. A takie maleństwa bardzo lubią, jak się je bierze na ręce. - Pielęgniarka pokazała fotel na biegunach stojący w rogu sali. - Proszę usiąść, ja podam pani maleństwo. Pia zawahała się, ale usiadła w fotelu. Nadal nie widziała Federica. - Nie umiem obchodzić się z dziećmi. Pielęgniarka podała jej opatulonego jak naleśnik noworodka. Dziecko szeroko otworzyło oczka. - Niech się pani nie obawia, signorina. On panią polubi. - Nie w tym rzecz - wyszeptała Pia, z zachwytem patrząc na maleństwo. - Boję się, żeby nie zrobić mu krzywdy.