twojej mamy...

– Nienawidzę komputerów – mruknął Rob, nie podnosząc głowy. – Powtarzasz to za każdym razem, gdy tu wchodzę – uśmiechnęła się Lucy. – Bo chcę wreszcie wbić do tej twojej zakutej pały, że potrzebujemy kogoś, kto siedziałby tu i przez cały dzień bębnił w klawisze. – Co robisz? – zapytała Lucy. Nie zaglądała mu przez ramię, bo wiedziała, że to go doprowadza do szału. Był chudym vermontczykiem o swobodnym sposobie bycia. Jego znajomość wzgórz, dolin, rzek i wybrzeża północnej Nowej Anglii była dla Lucy nieoceniona, podobnie jak entuzjazm, uczciwość i przyjaźń, którą ją darzył. – Właśnie układam ostateczny, wyryty w kamieniu, nieodwołalny oraz szczegółowy plan wędrówki z plecakami dla ojców i synów – oświadczył. To miała być premiera: pięciodniowa wyprawa dla początkujących po ścieżkach południowych Gór Zielonych. Zgłoszenia napływały zdumiewająco szybko. Rob podniósł głowę. Lucy odgadła, o czym myślał. http://www.gim2sl.edu.pl Tak, sierpień w Vermoncie. Tak właśnie zrobię. Nie masz nic przeciwko temu, Barbaro? – Przeciwko czemu? – zdziwiła się. Jack przesunął ręką po włosach. Tylko dzięki wieloletniej znajomości potrafiła dostrzec w tym geście oznakę zdenerwowania. – Chciałbym wynająć dom w Vermoncie, niedaleko Lucy. Czy mogłabyś mi to zorganizować? – Oczywiście – uśmiechnęła się z trudem. Wszystko miało być zupełnie inaczej. – Na razie nie mów nic Lucy. To świeży pomysł, właściwie zaledwie impuls, i nie chciałbym, żeby Lucy i dzieci poczuły się rozczarowane, gdybym z jakiegoś powodu musiał zmienić plany. Na przykład z powodu szantażu? – pomyślała Barbara i

Barbara podążyła za nią. Ubrana była jak do pracy: w ciemne spodnie, białą bluzkę i czółenka. Żwirową ścieżką okrążyły dom i poszły skrajem polnej drogi. Dom był ostatnim z zabudowań i droga w tym miejscu się kończyła, toteż Barbara nie martwiła się, że mogą zostać dostrzeżone przez kogoś z przejeżdżającego samochodu. Oczywiście ryzyko istniało, ale nie było wielkie. Po Sprawdź dawnym Sinem. Nic się nie zmieniło od czasów Francji, Prus czy Italii, z wyjątkiem celu misji. Przestań zmuszać mnie do zmiany mojego podłego charakteru. - Ale ja nie... - Daj spokój. - Dobrze, milordzie. Skoro pan chce, żeby wszyscy uważali go za drania, a nie za bohatera, i skoro pan chce poślubić córkę hrabiego, żeby zachować pozory, to pańska rzecz. Jeśli... - Nasz rząd kazał mi przez ostatnie pięć lat tułać się po Europie, ale teraz, gdy Bonaparte jest skończony, chcę jedynie znaleźć mordercę mojego