ostrzegawcze lampki. Nie zignorowała ich. – Co pan powiedział detektywowi Sandersowi?

– Wiadomo! Daj spokój, co tu owijać w bawełnę. Danny to zrobił. Chociaż nie, mamy przecież tego drugiego, więc może to on. Sama powiedziałaś, Conner, że Danny się teraz wywinie... Facet w czerni. Coś mi się zdaje, że jeszcze o nim usłyszymy. A to znaczy, że Shep albo jest naprawdę sprytny, albo ma dużo szczęścia. – Naoglądałeś się za dużo filmów Olivera Stone’a – warknęła gniewnie Rainie. – Ja go biorę – powiedział spokojnie Quincy. Oboje spojrzeli na agenta z zaskoczeniem, jakby dopiero teraz przypomnieli sobie o jego obecności. – Zajmę się Shepem – wyjaśnił i szybko uciął sprzeciw Rainie: – Tego wymaga śledztwo. Mamy zbyt wiele znaków zapytania. Na razie więc wszyscy są podejrzani: i tajemniczy facet w czerni, i miejscowy szeryf. Rainie odchyliła się z krzesłem do tyłu. Nie była zadowolona, ale dalszy opór nie miał sensu. Quincy wrócił do głównego tematu. – Czeka nas jeszcze jedno – oznajmił. – Jeśli sprawcą jest człowiek z zewnątrz, musimy zarzucić szerszą sieć, bo niewykluczone, że wciąż się kręci po okolicy. – Masz na myśli Bakersville? – zapytała z niedowierzaniem Rainie. – Nie, Bakersville jest za małe, żeby obcy nie zwrócił na siebie uwagi. Szukałby raczej jakiegoś pobliskiego miasta, może większej miejscowości turystycznej, gdzie mógłby zbierać plotki w lokalnych barach. Prawdopodobnie śledziłby w prasie i telewizji postępy śledztwa, wypytywał o nie ludzi i w ten sposób przeżywał te chwile na nowo. Powinniśmy skontaktować się z okolicznymi posterunkami policji. Niech pogadają z pracownikami hoteli i http://www.eurokor.pl/media/ młodszy i starszy, podśmiewali się, że cierpi na kompleks bohatera. Starzy kumple, z którymi umawiał się na partyjkę szachów, oznajmili ponuro, że świat księgowych opłakał jego odejście do akademii policyjnej gorzkimi łzami. Bez Sandersa arkusze kalkulacyjne nigdy już nie będą takie jak dawniej. Abe nikomu nie tłumaczył swojej decyzji. Może po prostu rozumiał lepiej niż inni, że życie jest pogmatwane, nawet dla fanatyków ładu i sprawnego działania. Ożenił się z kobietą, którą kochał i podziwiał, lecz po pięciu latach prób musiał pogodzić się z faktem, że nie mogą mieć dzieci. Mieszkał w schludnym domu, który wybrali sobie z żoną na początku lat osiemdziesiątych, tyle że później na ich ulicę sprowadzili się amatorzy seksu zbiorowego i kokainy. A sam Abe, drobiazgowy, skrupulatny, niewolnik przyzwyczajeń, z czasem uświadomił sobie, że kariera głównego księgowego już mu nie wystarcza. Chciał poczuć, że coś osiągnął, coś zmienił. Do diabła, może rzeczywiście chciałby cały świat został tak uporządkowany jak papiery na blacie jego biurka.

znalezienie odpowiedniego męża. Szkoda... ma niezwykły umysł. – Jest ładna? – zapytała Rainie. Quincy zawahał się. – Ładnie się starzeje – powiedział w końcu obojętnym głosem. – Ładna, inteligentna i do tego dobra matka. Tęsknisz za nią? – Nie – stwierdził kategorycznie. Sprawdź przeszłości? A może raczej widział przyszłość, która ich jeszcze czekała? 163 Quincy wyciągnął ręce. Kimberly rzuciła mu się w objęcia. - Wszystko będzie dobrze, Kimmy - wymamrotał. - Obiecuję ci: wszystko będzie dobrze. Potem zamknął oczy. Rainie wiedziała dlaczego. Bo sam nie wierzył w to, co mówi. 24 Lotnisko Kennedy 'ego, Nowy Jork Wpiątkowy poranek o piątej trzydzieści pięć czasu wschodniego weszli na pokład pierwszego samolotu do Portland w stanie Oregon, z bileta¬ mi kupionymi za gotówkę poprzedniego dnia. Przy odbiorze pokazali doku¬ menty tożsamości, ale potem Quincy wykorzystał fakt, że pracował w FBI