Jodie wstała natychmiast i cofnęła się o krok. - Nie, dziękuję. - Z trudem powstrzymała wybuch śmiechu na widok zmieszania i niedowierzania w oczach mężczyzny. Był bardzo przystojny i jego propozycje na pewno częściej spotykały się z akceptacją niż tak zdecydowaną odmową. Na widok Jodie wstającej od stolika i potrząsającej głową Lorenzo zatrzymał się gwałtownie. Mowa jej ciała był zupełnie jasna, a z opuszczenia ramion młodego człowieka odczytał zrozumienie, że został odtrącony. Jodie podeszła do baru, zapłaciła i skierowała się ku apartamentowi Lorenza. Lorenzo wciąż jeszcze analizował zachowanie Jodie. Spróbował wyobrazić sobie swoją matkę albo Caterinę na jej miejscu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że żadna z nich nie zachowałaby się tak jak ona. Czyżby Jodie tak bardzo różniła się od nich? Czyżby była kobietą, którą nie powodowała próżność i która nie potrzebowała nieustającej męskiej admiracji? Kiedy przechodził obok kafejki, młodzieniec wabił już kolejną turystkę, która, sądząc ze sposobu, w jaki się do niego uśmiechnęła, powitała jego zainteresowanie dużo chętniej niż Jodie. Jodie nie mogła wejść do apartamentu, nie zatrzymując się przed galerią dziecięcych rysunków. Za każdym razem odnajdowała w nich jakiś nowy rys. Na niskim stoliku pod ścianą leżał oprawny w skórę album prezentujący detale wystawionych prac. Jodie przeglądała go, kiedy wszedł Lorenzo. - Jesteś zmęczona zwiedzaniem? - zapytał. - Bardziej moje nogi niż ja - odpowiedziała. - Pomyślałam, że wrócę i poczytam. Kupiłam kilka książek o Florencji. Część jest kilkujęzyczna, ale skoro już tu jestem, chciałabym nauczyć się włoskiego. - Będziemy się przemieszczać pomiędzy Florencją i Castillo, więc chyba nie powinnaś się zapisywać do szkoły językowej, jeżeli o tym myślałaś. Ale możemy ci wynająć nauczyciela, jeżeli chcesz - zaproponował. - Jadłaś lunch? - zapytał jeszcze. Jodie potrząsnęła głową. - Nie. Wypiłam tylko kawę w kafejce na placu - przerwała i zmarszczyła nos. - Nie smakowała ci? - Kawa była dobra, ale zaczepił mnie jakiś flirciarz. Pewno dlatego, że byłam sama. - Niektórym kobietom to się podoba. Jodie zamknęła album i wstała. - Nie mnie. Nie ulegało wątpliwości, że mówi to, co myśli. - Poproszę Assuntę, żeby przygotowała nam lunch na tarasie. A potem poczytasz mi o Florencji po włosku, jeżeli chcesz. Popatrzyła na niego zdumiona, a on musiał przyznać, że sam jest zdziwiony własną propozycją. Miał zamiar popracować, a nie bawić się w nauczyciela języka. http://www.epompyciepla.biz.pl/media/ Wstała. 62. - To nieprawda. Przez suche, pozbawione wyrazu słowa przebijał gniew. - Co z tego nie jest prawdą, Flic? - Nic. Były w salonie - tylko we dwie. Młodsze siostry, jeśli nawet słyszały coś z tej rozmowy, wolały pozostać za sceną, w zaciszu swoich pokoi, tylko Kahli leżał przy drzwiach z pyskiem między łapami. - Wiem - powiedziała Zuzanna - że przynajmniej część na pewno jest prawdą. Siedziała w fotelu, Flic stała. Zdążyła przebrać się w granatowy dres z inicjałami FW wyhaftowanymi na piersi. Długie włosy miała związane
- Imogen i Chloe! - Sylwia podniosła głos tak, aby słyszano ją na górze. - Natychmiast zdejmijcie mokre ubrania. Zuzanno - dodała ciszej - jeśli koniecznie chcesz zostać, to bądź łaskawa zaczekać na mnie w salonie. - Wolałabym raczej... - Nie obchodzi mnie, co byś wolała. Sprawdź Matthew zwrócił się do Sylwii. - Chciałbym zamienić z tobą słówko. 290 - To nie jest dobry pomysł - zaprotestowała Zuzanna. - Nikt tu nie chce z tobą rozmawiać - poparła ją Flic. - Dość tego, Flic! - Sylwia zamknęła frontowe drzwi. - Matthew, lepiej by było, gdybyś najpierw zatelefonował. - Jeśli mi wiadomo, to nadal jest mój dom - odparł chłodno. - Sama ciągle mi o tym przypominasz, więc nie muszę prosić o pozwolenie, by tu przyjść. - Masz absolutną rację. Przepraszam. - Jeśli zamierzasz z nim rozmawiać, Groosi - odezwała się Flic - to w mojej obecności. Chcę posłuchać tych kłamstw, których ci