i twierdzi, że jednak to nie Ross zabił Ramóna Estevana.

Takie... takie... chore. - Potem jednak przypomniała sobie człowieka, który był jej ojcem. To do niego pasowało. - To forsa starego, mo¿e z nia zrobic, co zechce - zauwa¿ył Nick. Marla patrzyła na mknacy po niebie odrzutowiec. - Ale James ma dopiero dziewiec tygodni. - I du¿o szczescia, ¿e urodził sie chłopcem. - Nie wiem, czy to takie szczescie. - Marli nie podobało sie to, co czuła, odkad zobaczyła ojca le¿acego w łó¿ku, szkielet człowieka, którym niegdys był, skorupe pełna uprzedzen i nienawisci. Co sie stało z czułym tatusiem, który obdarowywał ja akcjami i złotymi pierscionkami, jakby to były cukierki? Co sie stało z człowiekiem, który ja wychował, wykształcił i czekał, a¿ da mu wnuki? - Kto to jest Kylie? - spytał nagle Nick. - Sama chciałabym wiedziec. Ale jestem pewna, ¿e ju¿ słyszałam to imie... albo widziałam je napisane. Tylko nie moge sobie przypomniec gdzie. Nick zacisnał dłon na gałce dra¿ka zmiany biegów, marszczac w zamysleniu brwi. Zmru¿ył oczy. http://www.eogrzewaniepodlogowe.com.pl/media/ - ...wiesz, martwię się o nią - mówił sędzia. - Shelby zachowuje się teraz tak, jakby miała obsesję, wymyśliła sobie, że wszyscy są przeciw niej. - A nie są? - zagadnęła Lydia. - Oczywiście, że nie. - Red Cole prychnął z niedowierzaniem. - Miej na nią oko, kiedy jestem poza domem. - Ona jest dorosłą kobietą. - Wiem, wiem, ale Ross McCallum wrócił do miasta. - Dios... Ten człowiek, on jest... el diablo. - To fakt. On jest diabłem wcielonym. - Umilkł na chwilę i Shelby musiała wytężać słuch. - Moja córka wybrała sobie niezłą porę na powrót tutaj. - Myślę, że to się obróci na dobre - odparła cicho Lydia. - A pan, sędzio, powinien jej powiedzieć prawdę. - Czyżby? Shelby zacisnęła palce na aktach. Co takiego ukrywali przed nią Lydia i sędzia? Serce waliło jej tak mocno, że z trudem słyszała rozmowę. Przechyliła się przez poręcz i zobaczyła czubki butów ojca.

rozmowe. - Zmarszczyła brwi i na jej twarzy, kiedys oszałamiajaco pieknej, pojawił sie wyraz zamyslenia. - Byliscie tu ju¿ kiedys... raz czy dwa... O Bo¿e, nie moge sobie przypomniec. -Podniosła reke, ¿eby odgarnac włosy z czoła i znieruchomiała, kiedy jej palce napotkały pozszywana skóre po lewej stronie czaszki. Sprawdź chłopca. Walczy ze swoimi demonami. - Domyslam sie, ¿e jeszcze nie odnalazł Pana. - Nick dobrze pamietał upodobanie kuzyna do szybkich kobiet, szybkich samochodów i całego wachlarza nie zawsze legalnych farmaceutyków. - Pracuje nad nim. Donald te¿. Powodzenia, pomyslał Nick. Cherise zmieniła temat. - Miło bedzie znowu zobaczyc Marle. Mineło tyle czasu. Ró¿nie jej sie układało z Aleksem. Kilka razy chcieli sie nawet rozwiesc. - Doprawdy? - To było cos nowego. 153