zachowywał się jak ostatni idiota. Uśmiechnęła się do niego przez łzy. – Dobrze, nawet wtedy. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY Richard siedział w bujanym fotelu i patrzył na kołyskę jeszcze długo po tym, jak Emma zasnęła, a zmęczona Kate też poszła spać. W pokoju było dosyć ciemno, świeciła się tylko maleńka lampka przy kołysce. Dziecko poruszało się co jakiś czas, ale od razu z powrotem zasypiało. Zmęczony i zniechęcony potarł brwi. Ze względu na Kate pomagał dzisiaj przy małej. Wziął ją na ręce, nakarmił, a nawet zmienił pieluchę. To znaczy próbował zmienić, ale mu się nie udało. Kate przyglądała się temu zarumieniona z radości. Emma też cieszyła się z powodu powszechnego zainteresowania. Kopała, gaworzyła i machała rączkami. A kiedy Richard ją karmił, patrzyła na niego swymi wielkimi, ufnymi oczami w kolorze nieba. Takie spojrzenie potrafiło skruszyć nawet najtwardsze serce. Ale nie jego. Co się, do diabła, z nim dzieje? Richard wstał i podszedł do łóżeczka. Przez jakiś czas wpatrywał się http://www.endometrium.com.pl jak ptaki i Richard chwycił słuchawkę, zanim aparat zabrzmiał po raz drugi. Nie chciał, by obudził Kate lub Emmę. Dzwoniła Julianna. Niemal płakała do słuchawki. Jej głos był na granicy histerii. – Co się stało? – spytał zaniepokojony. – Nie wiem, co robić. Boję się. Spojrzał przez ramię na Kate. Poruszyła się, ale wciąż spała. Usiadł i przycisnął słuchawkę mocniej do policzka. – Powiedz, co się stało? – Ktoś chciał się do mnie włamać. Spałam i wtedy... – wciągnęła ze świstem powietrze – krzyknęłam. A potem, przez okno, widziałam... jak ktoś ucieka. – Zaraz przyjadę. Sprawdź tylko, czy masz zamknięte drzwi i okna, i
ze szpitala". „Chirurdzy plastyczni twierdzą, że uszkodzenia są zbyt rozległe". „Blackthorne odmawia udzielenia wywiadu". Jeden z artykułów dotyczył nagrody przyznanej mu przez miasto Charleston za odwagę. Zamieszczono zdjęcie uratowanej kobiety z niemowlęciem na ręku. W zastępstwie Richarda nagrodę odebrała jego była żona. Jej jedyny komentarz brzmiał: Sprawdź mu tylko jego poczucia sprawiedliwości i znajomości honorowego kodeksu. Jest maszyną do zabijania. Strach chwycił go za gardło. Oczami duszy zobaczył Kate w kałuży krwi. Obok Emmę z wyrazem agonii na ślicznej twarzyczce. Odwrócił się plecami do okna. John Powers mógł przecież przyjechać tutaj za Kate. Z tego, co powiedziała, wynikało, że miał na to czas. Mógł czekać na nie przed domem, dzwoniąc z komórki. Może teraz obserwować jego dom, śmiejąc się w kułak z nieudolnej próby ucieczki. Z bijącym sercem podszedł do biurka i wyjął magnum, przypominając sobie rozmowę z Kondorem. Uśmiechnął się ponuro. Był zadowolony, że ma właśnie jedenasto milimetrówkę. Z takim człowiekiem jak John Powers liczy się każdy strzał. Chodzi o to, żeby w razie trafienia pocisk poczynił jak najwięcej