Lady Rothley wstała sprzed toaletki i podeszła do okna.

Nie wspominając już o tym, że zarówno rysunki, jak ta koszmarna rzecz leżały pod podłogą w sypialni Imogen. Oczywiście, ktoś mógł je tam schować. - Dlaczego? - zadała sobie głośne pytanie. Bo może była to jedyna obluzowana deska podłogowa w całym domu. - Bzdura! Nawet gdyby tak było (chociaż to nieprawda), kto by to zrobił? Richard? Przecież miał do dyspozycji sto innych kryjówek. Wymyśliła inny scenariusz. Osobista skłonność Richarda do pornografii mogła nie mieć nic wspólnego z jego córkami (tylko z jakimś innym dzieckiem, co bynajmniej nie poprawia sytuacji). Może Imo przypadkiem znalazła rysunki i pas już po śmierci ojca i schowała je pod podłogą, żeby nie szkodzić jego pamięci? Przy czwartej szklaneczce Zuzannie zaczęło się niemiłosiernie kręcić w głowie. To wszystko bzdury, doszła do wniosku. Rysunki naprawdę przedstawiały Imogen, świadczyła o tym budowa modelki. Imo zawsze wyglądała bardziej atletycznie niż jej siostry. Karo mówiła kiedyś Zuzannie, że w The Grange dziewczynkę wybrano do drużyny siatkówki właśnie ze względu na wzrost i http://www.eimplantyzebow.com.pl/media/ - Mów dalej, Imo. Co było potem? - Darłam się, że jej nienawidzę, że dłużej tego nie zniosę. Niech wreszcie zdecyduje, kto jest dla niej ważniejszy - dzieci, prawdziwe, żywe dzieci czy facet, którego zna raptem od pięciu minut. Biedna Karo. - Mama powiedziała, że jestem dziecinna i myślę tylko o sobie. - Do głosu Imogen wkradły się płaczliwe tony. - Że ma prawo do miłości, a myśmy nigdy nie dały ci szansy, chociaż jesteś takim dobrym człowiekiem. Z tobą czuję się szczęśliwa i to cudowne, że będzie miała twoje dziecko... - Wspomnienie złej chwili wróciło do niej z całą mocą. – Nie słuchała mnie już, nie docierało do niej ani jedno moje słowo, a ja naprawdę wtedy ją znienawidziłam. Palnęłam, że jeśli czuje się choć trochę naszą matką, powinna się

- Tak? - Odwrócił się. Sama była zaskoczona swoimi słowami. -Brakuje ci jej? - Kogo? -Tej kobiety, o której wspomniałeś. Twojej ostatniej dziewczyny, która była cholernie irytująca, ale ja ją przebiłam. Sprawdź Z gabinetu doszedł go lekki szelest. Edward zmarszczył brwi. - Bella? Na dźwięk jego głosu Bella usztywniła się jeszcze bardziej. Edward zauważył, że zamknęła się na klucz i zaklął pod nosem. - Otwórz drzwi - poprosił. - Nie masz prawa mówić mi, co mam robić! - odkrzyknęła ze środka. - Możesz sobie uważać, że to twój apartament, ale mój ojciec też miał poświadczone prawo własności. Teraz on nie żyje, a apartament jest mój. Nie zamierzam pozwolić ci się zastraszyć i zostanę tu, dopóki nie będę pewna, że nikt mi go nie zabierze. Była dumna z pewności i zdecydowania w swoim głosie i ze starannie dobranych sformułowań. A więc nie była prostytutką, ale pieniądze z pewnością były dla niej ważne, nawet bardzo ważne, skoro zdecydowała się zostać pomimo jego gróźb, pomyślał drwiąco. Kiedy mówiła o śmierci ojca, w jej głosie nie brzmiały żadne emocje. - Porozmawiajmy o tym - zaproponował. - Już próbowaliśmy - przypomniała mu – ale nie słuchałeś. Chcesz, żebym została deportowana, bo wtedy zatrzymasz apartament - Nie bądź śmieszna. - A jestem? Masz klucz do apartamentu, podobnie jak ja. Wiesz o aferze z podwójną sprzedażą, ale nie zgłosiłeś swoich praw, tak jak ja to zrobiłam. Sprawdziłam to! - rzuciła wyzywająco.