- No pewnie! Nigdy go nie zdejmę! - Zacisnęła desperacko zęby i ciągnęła go z siłą,

niby szprychy koła, biegły na zewnątrz od wielkich, czarnych źrenic. Te drobne szczegóły stały się obsesją Aleca. Obserwował Becky niby przyrodnik, który odkrył jakiś nowy, nieznany nauce gatunek. Prawdziwy kolor jej oczu poznał pewnego popołudnia, gdy zerwała gałązkę niebieskiego zatrawianu i zatknęła ją sobie za ucho, a potem - leżąc z głową wspartą o jego pierś - czytała mu powieść gotycką. Muskał jej podbródek kwiatkiem, póki nie odsunęła jego ręki, a później wpiął go w jej ciemne włosy. Długie rzęsy były nieco od nich ciemniejsze. Mógł ją sobie dokładnie wyobrazić z zamkniętymi oczami. Coś dziwnego się działo z przywódcą londyńskich rozpustników. Nigdy jeszcze nie spędził tyle czasu z kobietą, co przez ostatnie dwa tygodnie. Miał zwyczaj mawiać, że zakochuje się i odkochuje równie często, jak Beau Brummel zmienia bieliznę. Niezależność Becky zdumiewała go, a jej nieufność wobec wielkiego świata wzmagała pragnienie, żeby ją otoczyć opieką. Przede wszystkim zaś, by okazać się godnym zaufania, którym go obdarzyła. Zewsząd napływały zaproszenia. Alec odrzucał większość z nich, zbyt zajęty gromadzeniem pieniędzy. Zresztą bale, rauty i poranne przyjęcia pociągały go coraz mniej. Wolał przebywać w domu razem z Becky. Chciał ją zresztą mieć tylko dla siebie. Nie miał zamiaru bynajmniej więzić jej w klatce, czuł jednak, że tu, w willi, stworzyli swój własny świat. Nawet Lizzie nie potrafiła go tak oczarować. Nie, Rebecca Abukir Ward nie http://www.ebadaniapsychologiczne.edu.pl - Och... nie wiem, czy się ośmielę... - Nie martw się, jeśli stracisz miejsce. Czy warto zresztą pracować u torysa? Kiedy wszystko się wyjaśni, dostaniesz pracę u mnie! Może nawet jako moja pokojówka, jeśli zechcesz - dodała wielkodusznie. - Ach, madame, jest pani hojniejsza, niż myślałam! - Becky odegrała scenę wielkiej wdzięczności, nadal utrzymując Parthenię w przekonaniu, że to jej własny pomysł. - Zrobię tak! - oświadczyła odważnie. - Lecz na razie proszę nie zdradzać przed jaśnie oświeconym księciem, że ma pani powody do podejrzeń, milady. - Dlaczego? - Jeśli jest niewinny, to pani go utraci. Żaden mężczyzna nie lubi, żeby ukochana w niego wątpiła. - Becky zaczerwieniła się mocno, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z Alekiem, jak również swoje postanowienie, by mu zaufać. - Masz rację - uznała Parthenia. - Powinnam powściągnąć moje podejrzenia, dopóki

- Och, och! W takim razie... - Becky urwała, a potem, udając coraz większe zaniepokojenie, zadała swojej rozmówczyni ostateczny cios. - Czy nie myśli pani, że torysi woleliby teraz ukryć świadectwo złych czynów księcia i rozgłosić je dopiero po jego ślubie? Byłby to wielki kłopot dla pani ojca... - Całkiem możliwe! - Parthenia wyraźnie zbladła. - Oczywiście, przecież papa, jako przywódca wigów, od dawna jest im solą w oku! Och, jeśli Michaił ma istotnie coś do Sprawdź On, gdyby miał księcia, byłby mu wierny! Ale jakby na to inaczej spojrzeć, to Adam także zdradził tego blondyna… Zwilżył wargi, przysiadając na chodniku. Czyli Filip nie był takim dobrym kochankiem! Nie sprostał potrzebom księcia, skoro ten szukał sobie kogoś w klubie! Aż uśmiechnął się sam do siebie, ciesząc się, że to jego wybrał wtedy Adam. - A coś było z nim nie tak? – zapytał szatyn. Krystian wydął wargi w zastanowieniu. Nie był brzydki, naprawdę. Mógłby nawet wrzucić go do kategorii „w miarę atrakcyjnych”, ale nie wyżej. Brakowało mu mięśni. Szerokich barków i masywnego karku. Westchnął cichutko rozmarzony. A Adam taki był! Adam miał twarz modela, był wysoki i wysportowany! No po prostu facet o jakim marzy każdy! I do tego te czarne, kręcone włosy, które związywał w tą seksowną kitkę.