ścieżka. Znała to miejsce. Ścieżka wiodła do

- Nie ma sprawy. - Dziękuję, Dobry wieczór, doktorze... - Rzut oka na naszywkę. - MacDonald. - Dobry wieczór. Potrzebuję obejrzeć jedno z ciał przywiezionych dzisiaj. - Tego zabitego w strzelaninie? RS 147 - Nie, dziewczynę, która zachorowała w Europie. - Drugie drzwi po lewej. Wszystkie zwłoki są dokładnie oznaczone. - Dziękuję. Bryan wszedł do pomieszczenia, którego szukał, gdy nagle światło zgasło i w kostnicy zapanowała nieprzenikniona ciemność. Jessica modliła się, by Mary nie stała się tym, czym miała się stać, ale w duchu wiedziała, że to nieuniknione. Nie pojmowała co prawda, jak ktoś dostał się w nocy do izolatki, skoro dziewczyna była pilnowana, za to nie miała żadnych wątpliwości co do tego, że musi odnaleźć jej zwłoki koniecznie tej nocy. Lepiej byłoby jeszcze za dnia, ale wtedy po szpitalnych korytarzach kręciło się zbyt dużo osób. Rozważała, czy nie poprosić o pomoc Seana, lecz zrezygnowała z http://www.e-szambabetonowe.org.pl/media/ Twarz stężała mu z napięcia, oczy powlekała mgiełka złości. Ogarnął ją smród ryb. - Puszczaj! Uśmiechnął się, odsłaniając zadziwiająco ładne zęby. Bardzo białe. Dostrzegła w tym uśmiechu groźbę i sadystyczną przyjemność, potwierdzającą zasadność jej obaw. - Przychodzisz do mojego domu panienko i rzucasz mi w twarz oskarżenia - powiedział, nie rozluźniając chwytu. - Oskarżenia? O nic pana nie oskarżam. Pytałam tylko, czy nie widział pan Sheili, i prosiłam o powtórzenie,

wpadła do środka i zatrzasnęła je za sobą, jakby gonił ją tygrys. Poczuła się jak głupiec. Cienie. Nigdy nie bała się cieni ani ciemności. Gdy jednak szła do kuchni, rzucając po drodze torebkę na krzesło, nie mogła się uspokoić. Miała dziwne poczucie, że nie jest sama. Ostrożnie wróciła Sprawdź w niej jednak coś... Powiedziałem, że wiem, że kłamie, że nie potrzebuje prywatnego detektywa, że powinna po prostu zawiadomić policję. Bała się jednak, że jeśli to zrobi, mąż ją zabije. Powiedziała, że słyszała, że jestem dyskretny. Uważała, że jeśli zgromadzi dość dowodów przeciwko mężowi, uzyska rozwód i prawo do opieki nad dziećmi. Zgodziłem się jej pomóc, jeśli sama sobie pomoże. Krótko mówiąc, nie udało mi się jednak tego dnia jej przekonać. Powiedziała, że dopóki mąż sądzi, że ma w domu potulną żoneczkę, może ją czasem popchnąć, ale nie zrobi nic naprawdę złego. Musiała działać w tajemnicy do czasu uzyskania informacji,