podoba mi się ta pieprzona rana. – Rainie zmitygowała się, głęboko odetchnęła i znów

niosąc apteczki i koce, ręczniki i butelki z wodą, wszystko, co ich zdaniem mogło się przydać. Sandy z wizgiem opon wzięła następny zakręt. Wcisnęła mocniej pedał gazu, ale zaraz musiała zahamować. Dwie przecznice od szkoły jezdnię tarasowały pośpiesznie zaparkowane samochody, pomiędzy którymi kłębili się szalejący z niepokoju rodzice. Sandy wjechała na chodnik, zaciągnęła ręczny hamulec i wmieszała się w tłum. Co za piekielny hałas! Wycie starej karetki Walta. Krzyki dzieci: „mamo”, „tato”, podniesione głosy dorosłych. Słyszała syreny policyjne i ryk silników. Nagle dobiegł ją rozdzierający, głośny lament, jakby którejś matce pękało z bólu serce. Sandy miała wrażenie, że krew krzepnie jej w żyłach. To nie mogło się dziać naprawdę. Nie w Bakersville. Nie w szkole Danny’ego i Becky. Boże, czy ktoś nie może tego przerwać? Brnęła przez morze ludzi i samochodów. Nie wiedziała, dokąd iść. Przepychała się w stronę białego budynku. Musi podejść jak najbliżej. Gdzie są jej dzieci? Gdzie mąż? Czy ktoś jej w końcu powie, co ma robić? Zobaczyła przed sobą policjanta w mundurze z okręgu Cabot. Wyglądało na to, że jednocześnie próbuje usunąć ludzi z terenu szkoły i dowiedzieć się, kto tu dowodzi. Nikt nie potrafił mu odpowiedzieć. Rodzice chcieli tylko znaleźć swoje dzieci. W końcu Sandy przedarła się aż pod ogrodzenie boiska. Przylgnęła do siatki i spojrzała w stronę parkingu. Na asfalcie leżały dzieci. Niektóre przykładały sobie do głów kompresy, inne podsuwały pokaleczone łokcie i kolana do opatrunku pięciorgu ochotnikom krzątającym się w http://www.e-szambabetonowe.info.pl/media/ Quincy udał, że ziewa. - Zaczynasz mnie nudzić. - Będę cię nudził, kiedy zacznę macać twoją córkę? Będę cię nudził, kiedy zedrę z niej koszulę i zacznę dotykać jej małych piersi? Jestem o wiele bliżej, niż myślisz. - Nie będziesz dotykał mojej córki. - Zamierzasz jej bronić, dumny tatuśku? - Nie będę musiał. Wystarczy, że się zbliżysz, a kopniakiem wbije ci jaja do gardła. 219 Tamten mężczyzna roześmiał się. - Zabawne - powiedział - ale Bethie i Mandy nie postąpiły w ten sposób. Quincy mocno zacisnął rękę na słuchawce.

o czym mówię. – Wielkie rzeczy – powiedziała Rainie. – Quincy domyślił się tego po dziesięciu minutach rozmowy z Vander Zandenem. No pochwal się, agencie. Quincy wzruszył skromnie ramionami. Sanders wyglądał na zawiedzionego. – Wiedziałeś, że facet puszczał żonę kantem? – Jego reakcja na śmierć panny Avalon wydawała się zbyt emocjonalna, nawet biorąc pod Sprawdź - Dowiem się, czy ostatnio ktoś próbował ominąć ich zabezpieczenia. Mieliśmy nadzieję, że zechcą to ujawnić. Everett znów przytaknął. Wydawał się zadowolony. Ale Quincy masował sobie skronie. - Wątpię, czy znajdziecie oryginalny list z zamówieniem i kopertę - powiedział cicho. - A nawet jeśli tak, nie ma szans na znalezienie DNA. Nie będzie też odcisków palców. Ktoś, kto obmyślił taki podstęp, nie zapomina o tak podstawowych rzeczach jak odciski palców i ślina na kopercie. Ten człowiek jest o wiele bardziej przebiegły. 70 - Myślisz, że to sprawa osobista - powiedziała Rodman. Quincy popatrzył na nią. - Po co obcy człowiek miałby zadawać sobie tyle trudu?