pracował niestrudzenie nad sprawą Estevana, upierając się, że to Ross McCallum wykończył Ramóna, kiedy był

patrzyła na nia twarz obcej kobiety. 4 Nick patrzył na Marle z zacisnietymi zebami. Palcami reki, do której nie miała przyczepionej kroplówki, delikatnie dotykała twarzy, muskajac since i strupy, a nawet krótka szczecine, która porosła ogolona wczesniej czesc czaszki. Trzeba przyznac, ¿e zniosła to dzielnie, nie rozpłakała sie, choc na pewno wiele ja to kosztowało. Przełkneła sline i powiodła koniuszkiem palca wzdłu¿ szwu widocznego wsród odrastajacych włosów. - O Bo¿e - szepneła, mrugajac oczyma, by powstrzymac łzy. Szybko jednak wzieła sie garsc. - Nie nadawałabym sie chyba nawet na narzeczona Frankensteina... - Mówiła z trudem, niewyraznie. Starała sie usmiechnac, ale bez skutku. Jej podbródek zaczał dr¿ec. Nick nie był w stanie patrzec na te kobiete, która postanowił nienawidzic, która go wykorzystała, zdradziła, która została ¿ona jego brata. - Wszystko bedzie dobrze - rzekł Alex, odbierajac jej puderniczke i zamykajac ja z trzaskiem. - Musisz tylko dac http://www.e-rehabilitacja.com.pl/media/ Brenta i Iana. - Mowy nie ma. Zapłaciłem trzy dolce! - Ian zało¿ył swoje grube rece na piersi. Lucas jednak był starszy i w koncu przekonał ich, ¿eby wyszli. Zamknał za nimi drzwi na zasuwke. Kylie prawie nie mogła oddychac. Lucas powoli wyjał z portfela dwa banknoty po dziesiec dolarów i jeden pieciodolarowy. Poło¿ył je na odwróconym do góry dnem wiadrze i wygładził. Wyciagnał te¿ z kieszeni płaskie plastykowe opakowanie -z prezerwatywa- i poło¿ył je na banknotach. - Dam dwa razy tyle, jesli rozbierzesz sie do naga. - Nie... nie wiem. - A dam ci stówe, jesli pozwolisz mi - wiesz na co.

przez okno i pojechał na skraj miasta, do automatu telefonicznego, z którego jeszcze nie korzystał. Budka stała obok opuszczonego budynku, w którym kiedyś mieścił się posterunek dróżnika. W każdym razie znajdowała się z dala od wścibskich oczu i wydawała się bezpieczna. Wyłączył radio w chwili, gdy stary John zaczął zawodzić o życiu, strachu przed Jezusem i umieraniu w małej mieścinie. Czy nie to właśnie przytrafiło się Calebowi? Odnalazł Jezusa, a potem umarł. Ale Ross nie sądził, by stary zgred trafił do nieba. O, nie. Caleb smażył się pewnie w piekle. I dobrze. Świetnie. Zasłużył sobie na taki los, bo jego Sprawdź Matki Boskiej Bolesnej, a prawdopodobnie wie pan nawet, dlaczego sędzia uważa, że ma cholerne prawo urządzania mi życia wedle swoich własnych reguł. - Nie. Wiem tylko, że powinna pani zrezygnować z tych poszukiwań. Jeśli miała pani dziecko, to jest ono teraz już duże, mieszka z rodzicami, którzy je kochają... - A skąd pan to wie? - zapytała, opierając się biodrem o błyszczący zderzak i zakładając ręce na piersi. - Słucham? 104 - Skoro pan nie wie, gdzie ona jest, to jak pan może zakładać, że mieszka z dwojgiem rodziców, że są szczęśliwi, że ma dobrą opiekę? Jeśli nie jest pan wtajemniczony w poufne informacje na temat mojej córki: gdzie jest, z kim mieszka, wszystko, co pan mówi, jest tylko przypuszczeniem, i sądzę, że mam prawo... nie, jestem cholernie pewna, że mam prawo moralne, prawne i etyczne dowiedzieć się, czy moja córka jest bezpieczna i szczęśliwa! Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem. - W takim razie, panno Cole, proszę porozmawiać ze swoim ojcem.