- Myślę, że powinieneś już iść – burknął, podchodząc do drzwi i otwierając je.

mówi do niego. Obejrzał się do tyłu w poszukiwaniu innego rozmówcy, ale nikogo takiego nie znalazł. – Nasz klubowy Casanova chyba ma cię na oku – parsknął, pokazując na kogoś dłonią, w której trzymał kufel piwa. Krystian mimowolnie powiódł spojrzeniem za ręką, natrafiając na wysokiego, BARDZO przystojnego mężczyznę opartego o ścianę. I ten BARDZO przystojny mężczyzna patrzył wprost na niego! Na Krystiana. Serduszko chłopaka zabiło szybciej, a on bardziej przyjrzał się mężczyźnie. Brązowe włosy utrzymane w całkowitym nieładzie, ale to tylko dodawało mu drapieżności. Następnie idealnie prosty nos i równie idealne usta, które otaczała lekka, schludna bródka. Otrząsnął się, powracając spojrzeniem do chłopaka, który go zaczepił. Książę był tylko jeden! I był nim Adam! - Myślisz, że jest mną zainteresowany? – zapytał cicho, popijając piwa. To tak dla dodania sobie odwagi. Chłopak uśmiechnął się, prezentując swoje białe zęby i srebrny aparat na nich. - Na początku miałem nadzieję, że to na mnie patrzy, ale później sobie przypomniałem, że mnie już miał – parsknął, po czym wyciągnął dłoń. – Mateusz – przedstawił się. Krystian spojrzał niepewnie na rękę, ale po chwili uśmiechnął się nieco, ściskając ją. Ten szatyn wydawał się naprawdę miły. http://www.e-projektydomow.com.pl rozglądając się uważnie wokoło. Wydało mu się to dziwne, ale gdy dojrzał osobliwe, wysokie czapy, uznał ich za zabłąkanych cudzoziemców. Od czasu wojny w stolicy roiło się od obcych książąt, generałów, dygnitarzy oraz ich orszaków. Wszyscy ci sojusznicy walk z Napoleonem byli niesłychanie popularni wśród londyńskiej elity. Kiedy się namyślał, czy nie zatrzymać powozu, żeby wskazać im drogę, obcy zniknęli w mroku i deszczu. Nie umiał rozstrzygnąć, czy byli Niemcami, Rosjanami czy może Austriakami. - Co się stało? - spytał Drax. - Nic. - Alec przestał zaprzątać sobie głowę zagadkowymi przybyszami i wrócił myślami do planowanej hulanki. - Podaj mi koniak. Po chwili powóz zatrzymał się przed dużym domem na rogu Hanover Square. Rezydencja Draksa była okazałym, trzypiętrowym domostwem z czerwonej cegły. Od okolicznych budowli odróżniał ją kryty portyk przed wejściem.

- Bo byłem zdania, że tak będzie lepiej. - Dobrze, zostawmy to. - Edward uznał, że nie ma sensu drążyć tego tematu. Były inne, które w tej chwili obchodziły go bardziej. - Dlaczego wybraliście Isabellę? - Emmett twierdził, że właśnie ona posiada cechy, które gwarantują powodzenie operacji. Jest doskonałą agentką. Pracuje dla ISS już od dziesięciu lat. - Jakim cudem? Przecież jest taka młoda! - Isabella jest już drugą generacją. Wprawdzie jej ojciec przeszedł na emeryturę, ale nadal uchodzi za niedościgniony wzór wśród agentów ISS. Właśnie on szkolił Emmetta. - Dziesięć lat... - powtórzył Edward. Sprawdź niewiele szans na przeżycie. Czy możesz sobie wyobrazić mnie w roli księcia? Ale Robert uznał, że muszę czuwać nad rodziną, gdyby jemu się coś stało. Rodzina zawsze była dla niego najważniejsza. Nie mogłem go zlekceważyć. Powiesiłem więc na kołku błyszczącą szablę i zostałem. - Twoje oddanie bratu jest godne podziwu. - Zdołał zjednoczyć wokół siebie rodzinę. To najlepszy człowiek, jakiego znam. No i w ten sposób, gdy moi bracia zostali bohaterami, ja wiodłem łatwe życie w Londynie. Bawiłem się, grałem wysoko, trwoniłem pieniądze, zalecałem się do każdej panny, biłem o byle zniewagę. - Pojedynkowałeś się? - Nie można tego uniknąć, będąc hulaką. - Dlatego jesteś świetnym szermierzem? - Nie chwal mnie, cherie - odparł cierpko. - I tak jestem samochwałem. Nazywano