Jedli właśnie kolację. Było już późno. Dzieci zostały

martwić jutro. Jutro nadeszło szybciej, niż się spodziewała. Kiedy otworzyła oczy w kompletnej ciemności, w pierwszej chwili nie wiedziała, gdzie się znajduje i co ją obudziło. Gdy usłyszała ciche szczeknięcie, przypomniała sobie jedno i drugie. Namacała świecę na nocnym stoliku i usiadła. Gdy w pokoju rozbłysło nikłe światełko, zobaczyła, że pies stoi przy drzwiach i patrzy na nią żałośnie. - O, Boże, jak mi przykro, Szekspirze - powiedziała szeptem i niechętnie wyszła z ciepłego łóżka. - Chwileczkę. Nie mogła znaleźć kapci, na szczęście szlafrok leżał w nogach łóżka. Włożyła go pospiesznie. - Weź smycz. Terier popędził do toaletki, wskoczył na krzesło, ściągnął na podłogę plecioną skórzaną smycz i przyniósł ją pani. Alexandra przypięła ją do obroży, wzięła do ręki świecę i ruszyła na bosaka do drzwi. Na szczęście zamek i zawiasy były dobrze naoliwione. Szekspir pociągnął ją przez cichy korytarz oblany blaskiem księżyca. - Cii - upomniała psa szeptem. Gdy zeszła do holu, stary zegar wybił kwadrans. Za piętnaście trzecia. Frontowe drzwi otworzyły się bezszelestnie. Alexandra zadrżała, kiedy chłodne nocne powietrze owiało jej gołe nogi. Wypuściła psa do niewielkiego ogrodu, który przylegał do domu. http://www.e-ortodonta.com.pl/media/ - Tak, milordzie. - Droga panna Brookhollow zapewne ukrywa się w drugim powozie. Proszę jej dać dwadzieścia funtów i odprawić. Przy okazji może jej pan udzielić wskazówek, jak dotrzeć do najbliższego sklepu z osobliwościami. Potem proszę zamieścić w „London Timesie” ogłoszenie, że poszukuje się damy do towarzystwa i guwernantki dla pewnej uroczej panienki. Osoby biegłej w muzyce, francuskim, łacinie, modzie i... - Jak śmiesz, Kilcairn! - krzyknęła ciotka Fiona. - ...etykiecie. Niech zgłaszają się osobiście pod ten adres. Tylko żadnych nazwisk. Nie chcę, by cały świat się dowiedział, że moja kuzynka ma wygląd pudla i obycie mleczarki. Nikt o zdrowych zmysłach nie wprzęgnie się z nią w małżeńskie jarzmo. - Tak, milordzie - powiedział pan Mullins z ukłonem. Lucien zostawił oburzone kobiety i wszedł do domu. Ból głowy, który dokuczał mu od rana, jeszcze się nasilił. Szkoda, że nie kazał Wimbole'owi podać sobie whisky.

- Biorę pani milczenie za entuzjastyczną zgodę. - Powinien być pan milszy dla swojej ciotki i kuzynki - stwierdziła cichym głosem. - Straciły męża i ojca. - To moja pierwsza lekcja? - Jak pan uważa. - Proszę ich nie żałować - rzucił swoim zwykłym ironicznym tonem. - Jako moje Sprawdź do tego nie dopuści. I tak przedwczesna śmierć wszystkich męskich krewnych zmusiła go do powzięcia decyzji, przed którą do tej pory usilnie się wzbraniał. Earl Kilcairn Abbey potrzebował spadkobiercy, a co za tym idzie - żony. Najpierw jednak musiał wypełnić zobowiązania wobec Rose Delacroix i jej matki. Alexandra Beatrice Gallant wysiadła z dorożki i poprawiła płaszcz. Wysoki kołnierzyk niebieskiej przedpołudniowej sukni uwierał ją w szyję, lecz dobrze wiedziała, jakie cuda może zdziałać konserwatywny wygląd i sposób bycia. W ciągu ostatnich pięciu lat odbyła wiele rozmów w sprawie pracy. A teraz szczególnie jej potrzebowała. Za nią wyskoczył na ulicę biały terier Szekspir, jej najwierniejszy towarzysz. Gdy dorożkarz włączył się w nieduży o tej porze ruch, spojrzała w górę i w dół Grosvenor Street. - Więc to jest Mayfair - powiedziała do siebie, przyglądając się monumentalnym fasadom domów.