sie, nikogo tu nie ma. To był tylko sen. Tylko zły sen! Alex

stanie przypomniec sobie ani jednej chwili ze swego ¿ycia. Tak, jakby nigdy przedtem w ogóle nie istniała. To jakis koszmar. To zły sen. Nie ma innego wytłumaczenia. - Marla, prosze, wróc do mnie. Do nas - wyszeptał Alex szorstko, a ona w głebi duszy ¿ałowała, ¿e nic nie czuje, ¿e głos tego obcego człowieka, człowieka bez twarzy, który 10 podaje sie za jej me¿a, nie wzbudza w niej ¿adnych uczuc. Jego palce zacisneły sie na jej dłoni, poczuła, ¿e ciagnie ja igła wenflonu wbita w przedramie. Dobry Bo¿e, to ¿ałosne, jak scena ze szmatławego filmu o drugiej wojnie swiatowej. - Cissy bardzo za toba teskni, a mały James... - Głos znowu sie załamał. Próbowała wydobyc z niepamieci jakis cien wspomnienia miłosci czy czułosci dla tego człowieka, którego nie mogła ani sobie przypomniec, ani zobaczyc. Otchłan, która była jej przeszłoscia, ziała pustka. Nie miała pojecia, jak Alex Cahill wyglada, jak zarabia na ¿ycie, jak sie z nia kocha... a tego nie mogłaby chyba zapomniec. No a dzieci? Cissy? James? ¯adnych wspomnien, ¿adnych wizerunków http://www.e-okulista.com.pl/media/ - No dobrze. Na jakis czas - zgodziła sie, usiłujac wzbudzic w sobie jakies uczucie dla tego człowieka, jej me¿a i ojca jej dzieci. Szukała w sobie jakiegos sladu po łaczacej ich przecie¿ kiedys miłosci i namietnosci, jakiegos dobrego wspomnienia, czegokolwiek, co mogłoby ja przekonac, ¿e kiedys wydarzyło sie miedzy nimi cos szczególnego. Z trudem powstrzymała cisnace sie do oczu łzy, czuła, ¿e wszystko jest nie tak, jak byc powinno. Zło¿yła cnotliwy pocałunek na policzku Aleksa. Mo¿e jednak uda im sie jakos uratowac rozpadajacy sie zwiazek. 180 Alex objał ja ramionami i przycisnał do piersi, ale i tym razem Marla nie poczuła nic. Kompletnie nic. W przypływie

337 - Znowu wszystko spieprzyłes! Jezu, ale z ciebie kretyn! - Głos po drugiej stronie był nabrzmiały wsciekłoscia. - To takie trudne, załatwic kogos? Miał ochote powiedziec sukinsynowi, ¿eby sie odpieprzył. Stojac w budce telefonicznej, w gestniejacym z ka¿da chwila Sprawdź - Pielegniarka mówiła, ¿e on traci czasem kontakt z rzeczywistoscia, ¿e bierze silne srodki przeciwbólowe. - Nick zwolnił przed zakretem. Droga biegła teraz nad brzegiem zatoki. - Wierzysz w to? - Marla spojrzała na niego twardo. - Nie wiem. Cos tu nie gra. - Amen. - Chyba spytamy o to Aleksa. - Zapowiada sie wiec interesujaca rozmowa przy kolacji - odparła Marla i umilkła. Jej ojciec uwa¿a ja za kogos obcego, za intruza. Zachowywał sie tak, jakby była kims innym. Jakby kobieta, która nazwał dziwka, próbowała mu wmówic, ¿e jest 322