duszy szalało pragnienie, niepodobne do niczego, gorące jak wschodnioteksański wiatr i jeszcze bardziej

- Sukinsyn... - mruczał Alex pod nosem. Przera¿enie podniosło Marli włosy na karku. - Co, u licha! Skad ten wygaszacz ekranu... Kto tu był? Pod Marla ugieły sie nogi. Oczywiscie, domyslił sie, ¿e ktos był w jego pokoju, skoro monitor był właczony. Zadzwonił telefon. Marla drgneła, zaraz jednak zorientowała sie, ¿e nie był to dobrze jej znany dzwonek telefonu stacjonarnego, lecz cichy, elektroniczny dzwiek komórki Aleksa. - Halo? - rzucił i Marla usłyszała, ¿e odsunał krzesło przy biurku. Teraz, to twoja szansa. Musisz tylko szybko przebiec przez pokój i wrócic do siebie. Na palcach przeszła przez garderobe i dopadła drzwi. Niestety, drzwi były zamkniete na klucz i zasuwe. Nie bedzie w stanie wyjsc tedy i zasunac za soba zasuwy. Cholera. Rozejrzała sie wokół i wytarła spocone dłonie o szlafrok. Co mo¿e zrobic? Czy mo¿e zaryzykowac, ¿e Alex nie pamieta o zasuwie? Nie. Wróciła do garderoby, szukajac tam jakiejs wneki czy http://www.deskaelewacyjna.net.pl/media/ Poczuła ból, widząc jego rozradowaną twarz. Boże, ależ on się postarzał. Jego twarz z biegiem lat zrobiła się pucołowata, a brzuch jeszcze się powiększył. Powieki opadały, a szyję i czoło przecinały głębokie, nieregularne zmarszczki. Rude włosy posiwiały i bardzo się przerzedziły, ale wciąż prezentował się okazale i kiedy wstał, a miał sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, przypomniała sobie, jaki potrafił dominować na ławie sądowej. - Mój Boże, dziewczyno, dobrze cię widzieć. - Rozłożył szeroko ramiona, ale Shelby nie ruszyła się z miejsca i zachowywała dystans. - Musimy porozmawiać. - Do diabła, co ty tutaj robisz, malutka? - Jego błękitne oczy zdradzały rozczarowanie i miała ochotę podbiec do niego, zarzucić mu ręce na szyję i powiedzieć: „Och, tato, stęskniłam się za tobą”. Ale nie zrobiła tego. Przeciwnie, stała sztywno wyprostowana i walczyła ze sobą, żeby się nie rozkleić. Nie była już przerażoną małą dziewczynką. - Sam na sam, sędzio. Musimy porozmawiać bez świadków. - Spojrzała wymownie na jego pomagierów. Odprawieni jednym skinieniem głowy szefa, mężczyźni szybko podnieśli się z krzeseł i, żegnani cichymi, pośpiesznymi zapewnieniami sędziego Cole’a o tym, że spotkają się później, sztywnym krokiem obeszli dom i

wtedy rozumiałbym z tego cos wiecej. Wyglada na to, ¿e jej rodzina ma zamiar pozwac nas do sadu - ich adwokat ju¿ do mnie dzwonił - ale postaram sie, ¿eby wszystko zostało załatwione przez towarzystwo ubezpieczeniowe. To mo¿e byc powa¿ny problem. - Wsadził rece do kieszeni i spojrzał w strone ulicy, przy której zaparkował samochód. - Obawiam sie, Sprawdź Wiesz, ojciec Marli był starym draniem. Nigdy nie trzymał sie ¿adnych zasad. Du¿o pił. Straszny był te¿ z niego kobieciarz. Zakrawa na cud, ¿e matka Marli od niego nie odeszła, ale pewnie miała na uwadze jego pieniadze. 255 - Kto jeszcze zna postanowienia testamentu Conrada? - Pewnie wszyscy. Kiedy w gre wchodza takie pieniadze, spadkobiercy staja na głowie, ¿eby sie dowiedziec, czy przypadkiem nie zostali pominieci - rozesmiał sie Walt, a potem dłu¿sza chwile kaszlał. - Taka jest natura ludzka. - Skoro tak mówisz. Walt prychnał. - Có¿, ty rzeczywiscie machnałes reka na pieniadze kilka