jego dotknięcie nadal ma nad nią taką władzę, czy ekscytuje ją

pogodniejsza... z wyjątkiem momentów, kiedy patrzy na mnie – dodał z goryczą. Na tym rozmowa się skończyła. Lily nie poszła z nim jak zwykle do salonu wypić kawę. Wymówiła się zmęczeniem i tym, że musi jeszcze zadzwonić do brata. Na piętrze podeszła do okna i wyjrzała na ogród. Ogarnęło ją bolesne przygnębienie na myśl, że będzie musiała wybrać osobę, która zastąpi ją w opiece nad dziećmi Thea. Nie była pewna, czy zdoła znieść tę sytuację. Potem jednak górę wziął w niej rozsądek. Nie powinna przywiązywać się do tej rodziny, ponieważ skończy się to jedynie cierpieniem i łzami. Wiedziała, że gdy nadejdzie czas rozstania, dzieci będą rozpaczać, a jej też serce niemal pęknie z bólu. Ale podpisała z Theodore’em tylko krótkoterminową umowę. Nigdy nie zamierzała zajmować się przez całe życie opieką nad cudzymi dziećmi – a już z pewnością nie chce mieć własnych! Wzdrygnęła się na myśl o fizycznym zbliżeniu z mężczyzną, które trzeba znieść, by wydać na świat potomstwo. Nagle uśmiechnęła się, spostrzegłszy polną myszkę drepczącą przez trawę w ogrodzie. To małe stworzonko ma życie o wiele mniej skomplikowane od niej. Potrzebuje jedynie znaleźć dość jedzenia, http://www.deskaelewacyjna.biz.pl – Wciąż się tak czuję. Wyszczerzył do niej zęby, ale ona tylko potrząsnęła głową. – Przestań! Mówię poważnie. Natychmiast spoważniał i oparł się o tył krzesła. – Widzę, że ta rozmowa nie ma sensu. – Dlaczego? – Bo cokolwiek powiem, i tak będzie źle. – To nieprawda. Mówię poważnie, a ty się wygłupiasz! – Poważnie? – mruknął, biorąc ją za rękę. – Czy uważasz, że to poważne, aby ta mała puszczalska pouczała cię w kwestiach uczuć i małżeństwa? Sądzę, że nie ma w tym ani krzty powagi. Kate ścisnęła jego dłoń. – Wiesz, chyba masz rację.

głową. – Sama nie wiem... – To najlepsze rozwiązanie, Julianno. Zapewni pani swemu dziecku dostatnie i szczęśliwe życie. – Uśmiechnął się. – Wiem o tym najlepiej, bo sam musiałem adoptować dzieci. – Wziął stojące na biurku zdjęcie. – Całą trójkę – dodał. – Sprawdź pokoju. Krzątała się, układała ubrania i zabawki i rozmyślała. Potrzebowała chwili spokoju, żeby wszystko przemyśleć. Nie tylko Mały Jack był rozczarowany nieobecnością ojca. Ona także. Rozumiała chłopca jak mało kto. W dzieciństwie też często bywało jej smutno, kiedy rodzice zapominali o ważnych wydarzeniach w jej życiu. Ileż to razy szukała ich twarzy w tłumie rodziców, z nieuzasadnioną nadzieją, że jednak się pojawią. Zawsze była tam jednak ciotka Hattie. Ona nigdy nie opuszczała szkolnych występów Malindy. Ale to nie było to samo. Małemu Jackowi obecność Malindy