Strach ścisnął ją za gardło.

różnicach, a on dobrze wiedział, że takie różnice mogą zniszczyć każdy związek. Od początku wiedział, że Malinda przewyższa go klasą. Z czasem widział to coraz wyraźniej. Ale zaszły w niej zmiany. Nauczyła się otwartości, najpierw z chłopcami, potem z nim. Kilka razy nawet się wściekła - za każdym razem na niego. Ale to było w porządku. Złość to uczucie i Jack chciał, żeby nie powstrzymywała ani złości, ani pożądania. Z całych sił zapragnął zmniejszyć tę dzielącą ich przepaść. Na początek pokaże jej, że można jeść inaczej. Bez tej całej teatralności. Bez pompy i ceremonii. Co postanowiwszy wepchnął do ust górę kartofli. - Dobre jedzenie, Malindo. - Pogryzł kartofle dokładnie i połknął, a potem dodał: - Ale jutro nasza kolej. Chłopcy i ja przygotujemy kolację, a ty będziesz sobie odpoczywała wygodnie w fotelu. - Nie trzeba. Ja naprawdę mogę... - Na pewno - zapewnił ją. - Ale jutrzejsza kolacja http://www.deska-elewacyjna.net.pl - Nie, ale pozwolą ci zrobić różne rzeczy. - Na przykład kręcić tours? - Na przykład - odpowiada Laura, patrząc, jak dziewczynka próbuje wcisnąć stopkę w baletkę. - Są za małe. - Nie martw się, mam większe - uspokaja ją i wyjmuje z plecaka następną parę. - Przymierz te. - Pasują! - woła uradowana Grace. Laura jednak kręci głową. - Nie, są za duże - ocenia i wyjmuje ostatnią parę. - Masz sklep z czarodziejskimi butami? - pyta dziewczynka, wciskając stopy w baletki. - Nie, chociaż jest to pomysł. - Laura śmieje się. - Muszę się nad nim poważnie zastanowić. Grace ściąga prawą stopę, tak jak wczoraj pokazywała jej Laura, i jest zachwycona. Po chwili jednak coś burzy jej radość. Patrzy najpierw na swoją stopę, potem na obrazek z ułożonych puzzli, wreszcie na Laurę. - Ona ma inne czarodziejskie buty - mówi zawiedzionym głosem. - To prawda - przyznaje Laura. - Ona ma pointy.

łez. – Mówiłam już, że gdybyś mi pomagał, mielibyśmy więcej czasu. – Wynajmij kogoś. Przecież możemy sobie na to pozwolić. Jeszcze raz z niedowierzaniem potrząsnęła głową. – Nie chcę. Zbyt długo czekaliśmy na dziecko, żeby teraz powierzać je obcym. Poza tym chcę, żebyś zajął się Emmą. Żebyś zobaczył, jaka Sprawdź – Clark Russell? Wiem tylko, że pracował w CIA i też był kiedyś kochankiem mamy. To on powiedział jej o pracy Johna. Wcześniej nic o tym nie wiedziała, chociaż znali się wiele lat. Kiedy nie chciałam jej uwierzyć, wezwała Clarka, a on pokazał mi... okropne zdjęcia ofiar Johna. Dopiero wtedy im uwierzyłam i zdecydowałam się na ucieczkę. – Clark złamał zasady – mruknął Luke. – Pomieszał sprawy zawodowe z osobistymi. Kate zmarszczyła czoło. Coś nagle przyszło jej do głowy. – Chcesz powiedzieć, że cała trójka to byli kochankowie twojej matki? – Tak. – A teraz dwóch z nich nie żyje? – Tak. John powiedział mi, że zabił Clarka. Luke skinął głową.