niż ja!

Gdyby nie to świdrujące spojrzenie Johna. Chociaż może to także sobie wyobraziła. Wróciła Chloe, zobaczyła, że Sylwia śpi, więc po cichu podała Flic colę i usiadła po przeciwnej stronie łóżka. Druga pacjentka nie obudziła się jeszcze. Flic przemknęło przez głowę, że może to nie zwykły sen, tylko stan śpiączki. Potem wróciła myślą do Johna Pascoe. I do tego, co się stanie, jeśli stary opowie wszystko Gicie Khan. I jeśli Gita przekaże to dalej. Popatrzyła na Chloe, która piła colę wprost z puszki, i wyobraziła sobie, jak zmienią się jej wielkie niebieskie oczy, kiedy usłyszy prawdę. Może pani Khan nie uwierzy Johnowi. Ale nawet jeśli ona i inne osoby dojdą do wniosku, że staruszek nie miał -jak powiedział pielęgniarz - „wszystkich klepek w porządku" - wciąż pozostaną przykre pytania: jak doszło do tego, że zamknął się w schronie, a także drugie, znacznie groźniejsze, na temat śmierci Izabeli. Flic przyjrzała się Sylwii. Babka naprawdę bardzo ją kochała, ale była realistką, nie jakąś milutką, zbzikowaną staruszką, która nie da nic złego powiedzieć na http://www.deska-elewacyjna.com.pl/media/ - Nie udaję. Chociaż czasem wolałabym. Szły dalej w dół, zostawiając za sobą modne butiki i gwarne ulice. Minęły Snappy Snaps, kiosk z gazetami i ciąg punktów usługowych, wreszcie Karolina znów przystanęła przy delikatesach, nazwanych przez Sylwię „Niebo w Gębie". - Mamo, przecież już wczoraj dostarczyli zamówienie. - No tak. - Karolina znowu westchnęła; uparta córka znów odcięła jej kolejną drogę ucieczki. - Och, Flic, to wszystko jest dla mnie takie bolesne! I biedny Matthew zaczyna też mieć tego dość. - Przykro mi. - Nieprzycięta w porę grzywka musnęła brwi Flic i dziewczyna odrzuciła ją do tyłu ruchem głowy. - Naprawdę żal mi Matthew, ale znacznie bardziej ciebie. - Wzięła matkę pod rękę i poszły dalej, obok neogotyckiej kaplicy unitarian. - Jesteś moją

Karlem i z Ethanem. - Wzruszył ramionami. - Oczywiście, rozumiem, że musiałaś, ale wolałbym... - Żeby to nie była Zuzanna? Sam widzisz! - Co widzę? - To jeszcze jedna osoba, której nie lubisz. - Rzeczywiście nie przepadam za nią. Sprawdź - Majonez z musztardą. Nic takiego. Po kolei witała się z innymi, zwracając się do nich po imieniu, wypytując ich o różne rzeczy, zaśmiewając się z nimi. Tanner stał w uchylonych drzwiach. Już pierwszego dnia był pod wrażeniem, gdy Shey wyniosła potrzebującym jedzenie, które zostało z całego dnia. Jednak dzisiaj w kawiarni był wyjątkowy ruch. Nic nie zostało. Shey zrobiła kanapki specjalnie dla nich. Tanner czuł dziwne ciepło w środku. Shey. Jaka to nieprawdopodobna dziewczyna! W kieszeni cichutko zabrzęczała jego komórka. Cofnął się i zaczął ostrożnie zamykać drzwi, ale w tej samej chwili