wiedziała, gdzie jest jej miejsce.

da ci poczucie bezpieczeństwa, ale to nie tak. Sama nie poradzisz sobie z tym wszystkim. A izolacja wcale nie oznacza ochrony. Ja to wiem. Myślałem, że będzie łatwiej, jeśli nie będę się otwierał przed moją rodziną, jeśli nie będziemy zbyt blisko. Potem straciłem córkę i wcale nie było mi lżej. Rozklejam się. - Quincy... - Ale wezmę się w garść - ciągnął, jakby jej nie usłyszał. - Znajdę sukinsyna, który to zrobił. I jeśli będę musiał się wściec, żeby tego dokonać, to się wścieknę. I jeśli będę musiał przestać sypiać, zacząć kląć i zachowywać się jak skończony idiota, będę to robił! Radzę sobie, Rainie, a nikt nigdy nie twierdził, że należy to robić ładnie. A teraz wybacz. Muszę znów spróbować dodzwonić się do Bethie. Odwrócił się i ruszył w stronę samochodu. Rainie wiedziała, że powinna coś powiedzieć, ale to, co wydukała, było zupełnie bez sensu. - Fakt, że przetrwasz, wcale nie znaczy, że potem będziesz żył długo i szczęśliwie - krzyknęła w jego stronę. - Fakt, że sobie radzisz, nie znaczy, że wygrasz. Złe rzeczy nadal mogą się wydarzyć. Wiesz, że na świecie są szakale. I... I... że szakale są wszędzie. - Dobranoc, Rainie. Nie miał zamiaru się zatrzymać. Teraz nadeszła jej kolej, to ona powinna http://www.dentysta-krakow.net.pl - Myślałam, że była pijana - rzuciła Rainie, wciąż próbując zapanować nad sobą. - Po pijanemu przejechała mężczyznę i psa, a potem uderzyła w słup telefoniczny. Koniec pieśni. - Owszem, była pijana. W szpitalu stwierdzili, że we krwi miała dwa razy więcej alkoholu, niż dopuszczają przepisy. Ja jednak chcę się dowiedzieć, w jaki sposób doprowadziła się do tego stanu. Na pogrzebie spotkałem paru jej znajomych. Przyjaciółka Mandy, Mary Olsen, twierdzi, że większość wieczoru Amanda spędziła u niej w domu, gdzie w towarzystwie grali w karty i pili dietetyczną colę. Od pewnego czasu nie rozmawiałem z Amandą. No wiesz... Nie łączyły nas szczególnie bliskie stosunki. Ale pół roku przed wypadkiem Amanda zaczęła chodzić na spotkania AA i szło jej całkiem dobrze. Przyjaciele byli z niej bardzo dumni. Rainie ściągnęła brwi i rzuciła:

Kimberly krzyknęła. Pistolet wypadł jej z dłoni. Rainie poderwała swoją broń, ale w tym momencie broń Andrewsa już była w nią wycelowana. - Ufam, że będziesz rozsądniej sza - powiedział, wykręcając Kimberly rękę za plecy i zasłaniając się dziewczyną jak tarczą. Rainie skinęła głową. Powoli odłożyła pistolet na dywan. W tym czasie spojrzała na dużą czarną torbę. Po co mu taka duża torba? Co mógł w niej Sprawdź wykrzyczała do niej tamtego dnia? No to ściśnij go za jaja, złotko. To zawsze skutkuje. Zrozumiała. Czternaście lat później wreszcie zrozumiała tę wulgarną radę. Klepała się po udach i zginała wpół w dzikich paroksyzmach śmiechu. Płakała. Łzy spływały jej po policzkach. Drugi raz tej samej nocy. Jezu, ale jest beznadziejna. Zeszła z werandy. Wiedziała, że nie powinna. Tego właśnie chciał ten drań. Ale i tak musiała. Wsunęła się na czworakach pod deski, gdzie ziemia była żyzna i ciemna, i zaczęła rozkopywać ją gołymi rękami. Coraz głębiej i głębiej. Wciąż tam był. Wciąż straszny. Wszystko na swoim miejscu. Wciąż tam był. O Boże, nie miała pojęcia, że śmiech może tak bardzo boleć. O Boże, czy to jej twarz w lustrze? Te zapadnięte policzki i plamy błota w kształcie łez?