wydarzyło. - Szczęście? To znaczy, że bywałaś w opałach takich, że... an43 251 - To znaczy, że bywałam już w różnych miejscach, próbując znaleźć kogoś, kto wiedziałby coś o przemytnikach dzieci. Ale nigdy nie chodziłam sama - dodała szybko. - Nigdy. - Przynajmniej tyle - odetchnęła z ulgą pani Edge. - Ale ja już nie wiem, córuś, jak będę teraz spać. Słysząc, że robienie takich rzeczy weszło ci w nawyk. - Chyba właśnie dlatego nic ci nie mówiłam - westchnęła Milla, czując wyrzuty sumienia. Nie ma to jak wizyta u rodziców, człowiek znów może poczuć się jak skarcone dziecko. Jakiś samochód wtoczył się na podjazd; pani Edge podniosła się z miejsca, by zerknąć przez kuchenne okno, kto przyjechał. - To Julia - chrząknęła skonsternowana. - O co chodzi? Przecież mówiłam jej, że ty tu będziesz. - Nie przejmuj się - powiedziała Milla uspokajająco. Przez chwilę miała ochotę uciec na górę, by nie spotkać się z siostrą, ale http://www.datman.pl informacji; rozmowa w samochodzie wiele jej wyjaśniła. - Zajmował się szmuglowaniem czegoś oprócz trawki? - Chyba nie. No, ja nie słyszałem. A, wspominał raz o kokainie. Jednorazowa akcja. - Przewoził może ludzi? Dzieci? - Pierwsze słyszę. - Pracował cały czas dla jednego człowieka? - E, taki stały w uczuciach to on nie był. Często się przeprowadzał, aż zachorował. Rak zeżarł go w ekspresowym tempie. Kiedy się dowiedział, że jest chory, miał przed sobą ledwie kilka miesięcy życia. - Gdzie umarł? - Gdzie? A tutaj. Tutaj. Zakopałem go o tam, w lesie. Nikt jakoś
niej nienasyconą samicę. Nie! Te myśli starała się z siebie strząs-nąć, zapomnieć na zawsze. Dlaczego nikt nie wezwał ochrony? Jakiś facet czai się na korytarzu, nie wiadomo jak długo, i nikt nic nie zauważa? Może nikt z gości hotelowych, ale sprzątaczki? Pracownicy? Oni zdecydowanie powinni uważać. Milla spłoszonym wzrokiem obrzuciła długi Sprawdź zastając go czekającego na jej powrót. Ale nie dziś, nie tej nocy. Prawdopodobnie był wkurzony za ten numer z True i Millą, a Susanna nie miała teraz siły na kłótnie. - Jestem tak skonana, że mogłabym tu zasnąć - powiedziała, wychodząc ciężko z samochodu. - Powinnam była chyba zostać w szpitalu. - Chyba tak - przyznał, odsuwając się na bok i wpuszczając ją do domu. - Może wtedy byłabyś tam wtedy, kiedy cię szukałem. Zamarła na moment, ale potem ruszyła przed siebie w górę, po schodach. Cholera!Mogła przygotować sobie jakieś lepsze alibi. Ale skoro Rip oskarżał ją o romans z True, a jednocześnie wiedział, że an43