- Nawet ktoś tak arogancki i przyzwyczajony dostawać to, czego chce, jak ty, powinien sobie zdawać sprawę, że twoja propozycja nie jest...

- Z początku musiało wam być ciężko, co? - Może trochę. Ale widziałyśmy, jak mama się czuła, była taka samotna... - Więc przyjęłyście go serdecznie, jak przystało na grzeczne panienki. - No tak, mam nadzieję... Chociaż czasem wydaje mi się, że Matthew nie jest tak szczęśliwy jak mama. - Naprawdę? - zdziwił się Pascoe. - Nie mówię, że jej nie kocha, co to, to nie. Chodzi mi o nas. - A konkretnie? - Chyba to nic wielkiego, po prostu... - Flic szukała właściwego słowa. - Takie wrażenie... Nie jestem pewna, czy jest zachwycony naszą obecnością. - No cóż, muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś. Mnie tam zawsze wydaje się, że dużo dla niego znaczycie. 43 Ach, wy dziewczęta! - Pokręcił siwą głową. - Zrozum, to dla niego także ciężki orzech do zgryzienia. Jest przecież młody i w ogóle, do tego Amerykanin... Niełatwo mu, powinnyście o tym pamiętać. - Na pewno będziemy - obiecała Flic. - Wszystkie trzy. http://www.ciosmy.pl/media/ swoich miejscach, meble, bibeloty i rośliny także. Jeszcze na to za wcześnie, pomyślała, wiedząc, że zmiany, kiedy nadejdą, będą prawdopodobnie niewielkie i stopniowe, ale nie mniej podstępne. Na poddaszu - dwa piętra wyżej - zaczął dudnić syntetyzator Micka. Pod wpływem nagłego impulsu Zuzanna opuściła salon i poszła prosto do dawnej sypialni przyjaciółki. Na widok toaletki przestała na chwilę oddychać. Wszystkie rzeczy Karo leżały na swoich miejscach: buteleczki perfum, lusterko, stara, oprawna w srebro szczotka do włosów i grzebień, fotografie - po dwie każdej z córek, jedna Sylwii, jedna Karo i Richarda i najnowsze zdjęcie - Karo z Matthew. Zuzanna wzięła do ręki perfumy Guerlaina - jedne z ulubionych

- Wspaniale! Po prostu wspaniale! - Trząsł się coraz bardziej. - Właśnie się dowiedziałem... - Urwał, bo słowa nie chciały mu przejść przez gardło. Izabela podeszła do dziewczynek, delikatnie skierowała je do pokoju Imogen i zamknęła za nimi drzwi. - Naprawdę będzie najlepiej - zwróciła się do Matthew - jeśli Sprawdź Tarlow. Jak zawsze, wszystkie postaci, sytuacje i warunki pogodowe są absolutną fikcją. Dzieci to istoty całkowicie egoistyczne; odczuwają intensywnie swoje potrzeby i bezwzględnie dążą do ich zaspokojenia. Zygmunt Freud CZĘŚĆ I 1. atthew Gardner, nowojorski architekt pracujący w Berlinie, pierwsze dni roku 2000 spędzał na urlopie w Szwajcarii. Tam właśnie, leżąc na grzbiecie w śniegu, nagle zobaczył JĄ. Tylko twarz. Twarz, która patrzyła na niego z góry. Zatroskane niebieskie oczy z tęczówkami w czarnych obwódkach, dzięki czemu