- Mama pokazała mi to miejsce, gdy byłem malutki -

Do tej pory niczym się nie zdradził. Albo wcześniej po prostu nie trafił na osobę równie spostrzegawczą jak Victoria. - Gdybym wiedział, że nie śpisz, wróciłbym wcześniej - powiedział. Nagle go odepchnęła. - Nie wykorzystuj mojego nastroju, żeby mnie uwieść. Cofnął się o krok. - To ty do mnie przyszłaś. I nie broniłaś się przed pocałunkiem. Dlaczego budzę w tobie niepokój? Nie zamierzał się przyznać, że sam jest zdenerwowany. - Wcale nie. Już ci mówiłam, że nie ty pierwszy mnie całujesz i szepczesz miłe słówka, żeby wkupić się w moje łaski. Przypomniał mu się jej szalony taniec z Marleyem. - Ale nie wyszłaś za żadnego ze swoich wielbicieli. - Żaden nie był na tyle nieostrożny, żeby mnie uwodzić w obecności ojca i połowy Londynu. - Okręciła się na pięcie. - Dobranoc, milordzie. http://www.checinytriathlon.com.pl wszystkie lata 338czekałem, aż okażesz mi choćby ślad zainteresowania. Nawet gdy Eleanor jeszcze żyła, marzyłem, że kiedyś będziemy razem’’. Oczywiście były to sentymentalne bzdury. W prawdziwym życiu Jack poklepał ją po ramieniu i jak najszybciej się jej pozbył. No cóż, okazał się kolejnym głupim mężczyzną. Dwadzieścia zmarnowanych lat. Pogładziła kolbę rewolweru Smith&Wesson, kaliber 38, który przed laty wykradła ojcu. Było to wtedy, gdy uczył ją i jej siostry strzelać. Do tej pory przeszukiwał dom, zastanawiając się, co mogło się stać z pistoletem. Jej ojciec był prostym, nieokrzesanym mężczyzną. Rewolwer był staroświecki, wręcz śmieszny w czasach półautomatycznych

szczególnie mężczyźni. Przekonała się o tym podczas dwudziestu lat pracy w Waszyngtonie. Gdyby tylko Jack wyznał jej miłość, gdyby miał odwagę wypowiedzieć słowa, o których marzyła: ,,Och, Barbaro, przez te wszystkie lata 338czekałem, aż okażesz mi choćby ślad zainteresowania. Nawet gdy Eleanor jeszcze żyła, marzyłem, że kiedyś będziemy Sprawdź poszpiegować? Milczał przez chwilę. -Tak. Widać niewiele dla niego znaczyła, skoro bardziej interesowały go własne sprawy niż jej uczucia. Ciekawe, dlaczego liczyła na coś więcej? - W takim razie zobaczymy się wieczorem - powiedziała spokojnym tonem i wyszła z pokoju. Sinclair przez dobre pięć minut spacerował po gabinecie i klął pod nosem, zanim na tyle pozbierał myśli, żeby zaplanować następny krok. Victoria nie rozumiała, że ludzie, których nazywała przyjaciółmi i zapraszała do swojego domu, wcale nie są tacy, jak