to, żeby była szczęśliwa. Obawiałaś się, że plotki zaszkodzą bliskim ci osobom. Twoja

- Wyjechał godzinę temu - odpowiedziała Alexandra. - Coś się stało? - Oczywiście, że się stało. Pokojówka poinformowała mnie, że wybrał się na piknik z córką jakiegoś markiza! - Tak? - Tak! Zostawia moją biedną Rose, a sam spędza czas z obcymi osobami! Jestem wstrząśnięta. Wstrząśnięta i zaniepokojona. - Cóż, z pewnością... - Nie! Niech pani nie próbuje mnie pocieszać! Rose, musisz bardziej się starać, jeśli mamy zmiękczyć serce Luciena. - Tak, mamo. Po tych słowach pani Delacroix poprosiła o ciasto i gorącą czekoladę dla uspokojenia nerwów i wróciła na górę. Alexandra najchętniej napiłaby się brandy. Hrabia nie wrócił o zapowiedzianej porze. Jeszcze przez dwie godziny po kolacji Alexandra musiała wysłuchiwać najświeższych plotek i tyrady Fiony Delacroix na temat skandalicznych paryskich mód i obyczajów. W końcu uciekła do biblioteki ze szklanką ciepłego mleka i tomem poezji Byrona. Mogła pójść do swojego pokoju, ale doskonale wiedziała, dlaczego tego nie robi. Znacznie trudniej było jej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego czeka na lorda Kilcairna. Wolała się nad tym nie zastanawiać. W ciągu dnia wiele razy przyłapywała się na wspominaniu jego pocałunków. Śmiała propozycja już nie wydawała się taka oburzająca. http://www.chatkapuchatka.edu.pl chodzić w tę i z powrotem przed kominkiem. W końcu doszła do wniosku, że wie o Lucienie Balfourze trzy rzeczy. Po pierwsze, jest dżentelmenem, bo zatrzymał się, kiedy go poprosiła, choć sama nie była pewna, czy rzeczywiście tego chce. Po drugie, wcale się z nią nie drażnił, gdy wyznał, że jej pragnie. Po trzecie, wkrótce pozna sekret jego prawdziwej osobowości. Lucien siedział z brodą opartą na dłoni i wyglądał przez okno gabinetu. Pan Mullins czytał na głos listę miesięcznych wydatków, czekając na jego aprobatę. Zwykle, głównie z przekory, hrabia przerywał mu wielokrotnie, żądając szczegółowych wyjaśnień. Dzisiaj doradca równie dobrze mógłby mówić po mandaryńsku. Kilcairn sprawiał wrażenie nieobecnego duchem. Łagodnieje, robi się miękki, to jedyne wyjaśnienie. W wieku trzydziestu dwóch lat jest bezwolnym głupcem o rozumie i sile komara. Dawny Lucien Balfour, ten zdrowy na umyśle, nie posłuchałby jej prośby. Uwodziłby ją, aż oddałaby mu się z własnej woli. Tym razem z jakiegoś niedorzecznego powodu wycofał się i spędził kolejną niespokojną noc, chodząc po

- Hannenfeld popierał rozmowy pokojowe z Bonapartem, więc nie chcę go widzieć w swoim domu! - Och, ten wstrętny Bonaparte! - wybuchnęła Fiona, biorąc następne ciastko z tacy. - Gdybyśmy zawarli z nim pokój, może kuzyn James nadal by żył. Lekka irytacja przerodziła się w gniew. - A co, do diabła!... Sprawdź i w końcu cię przekonała, że jestem prawdziwym potworem. Tym razem cios był skuteczny. Santos drgnął, jego twarz nagle się zmieniła. - Powiedziała mi prawdę - upierał się jeszcze, acz bez przekonania. - Wierzę jej. - I naprawdę myślisz, że moja córka mogłaby kochać kogoś takiego, jak ty? Że chciałaby przeżyć z tobą całe życie? - Każde słowo było niczym dźgnięcie nożem. - Uważasz, że pozwolilibyśmy jej być z kimś takim? Wybacz - rzuciła z kpiną - ona nazywa się St. Germaine. A ty kim jesteś? Nikim. Wszystko, co mówiła, dotykało jego lęków, uprzedzeń, odwiecznych kompleksów. Chociaż usiłował zachować spokój, Hope udało się zniszczyć jego wiarę w Glorię, ale za nic nie dałby jej tego odczuć. Prędzej umrze, niż okaże tej aroganckiej kobiecie, jak głęboko ubodły go jej słowa. - Mocno się pani zdziwi - zaczął - ale ja i Gloria naprawdę się kochamy. I będziemy razem, przekona się pani. Po tych słowach odwrócił się i ruszył ku drzwiom. - Jeszcze raz spróbujesz się z nią zobaczyć, a postaram się, żebyś trafił za kratki. Zatrzymał się nagle, odwrócił. - Słyszałeś kiedyś o uwodzeniu nieletnich? Z twojej miny widzę, że tak. Cóż, wcale mnie to nie dziwi. - Oskarżenie może być trochę trudne, bo my nigdy... - Mam dowód, że wy owszem - przerwała mu spokojnie. - Załatwię cię. Santos spojrzał jej prosto w oczy.