Widok był tak piękny, że odłożyła książkę i

wiem, jak będę mógł dalej żyć. – Dasz sobie radę – prychnął Mowery. Podszedł do senatora i przyłożył lufę do jego skroni. – Tylko nie jęcz, dobrze? To mi przeszkadza, a ja muszę się zastanowić. – Darren – odezwał się Sebastian, nie wykonując żadnego ruchu. Był bardzo skupiony. – Znalazłeś się w ślepym zaułku. Unieruchomiłem twój samochód. Miejscowa policja zaraz tu będzie, a niedługo potem waszyngtońska. Wypuść Jacka i wynoś się stąd, dopóki możesz. – Dlaczego miałbym to zrobić? – Bo jak nikt inny potrafisz ulotnić się bez śladu. Wiesz, że moim najważniejszym priorytetem jest ochrona senatora i jego rodziny. Teraz masz jedyną okazję, żeby stąd zniknąć. – Sebastianie, może nie zauważyłeś, ale tylko ja tutaj mam broń. Mogę najpierw zastrzelić was obu, a potem dopiero zniknąć. Sebastian usiadł na krześle i leniwie wyciągnął nogi. – Gdybyś chciał mnie zastrzelić, to przyjechałbyś do Wyomingu i dopadł mnie, jak bym sobie leżał w hamaku. Ty wcale nie chcesz mojej śmierci, Darren. Chcesz zniszczyć moje życie, http://www.centrumrozwojumozgu.pl Kiedyś widziałam go w działaniu. Victoria chwyciła przyjaciółkę za rękę. - Nie odchodź. - Dobrze, ale musisz mi powiedzieć, co tak bardzo cię zdenerwowało. Mungo Park sfrunął z lampy i usiadł na oparciu fotela. - „Pocałuj mnie, Victorio" - zaskrzeczał, naśladując głos Sinclaira. Jego pani wybuchnęła płaczem. - Co się stało, kochanie? - zapytała Alexandra z troską. - Sin ożenił się ze mną, żeby zrobić na złość Marleyowi - odparła, szlochając. - Kingsfeld ci to powiedział?

Lucien pierwszy skinął głową. - Miałeś szczęście, Althorpe. - Też tak uważam - odparł wicehrabia lodowatym tonem. - Więc je doceń. Grafton zmrużył oczy. Victoria zareagowała, Sprawdź - Jak mąż zareagował na twoją menażerię? - Nie protestował. Chyba go rozbawiła. - To już coś, nie uważasz? Mężczyzna, który potrafi zaakceptować Henriettę i Mungo Parka, nie może być taki zły. - Właściwie jeszcze nie przedstawiłam mu Mungo. - Więc to będzie decydujący sprawdzian. - Masz rację. Tylko nie rozumiem, dlaczego Sinclair jest taki denerwujący. - Cóż... - I nie mów, że powinnam sama zadać sobie to pytanie. Przyjaciółka się roześmiała.