czy też hierarchią obowiązującą wśród służby, pokojówki

- Jesteś pewien - zaczął wolno brat - że słusznie robisz? Chodzi mi o decyzję pozostania tutaj. - Och... - Matthew odłożył widelec na talerz. - To znaczy, że nie? - Bynajmniej - odparł cierpko Matthew. - To znaczy, że za chwilę wciągniesz mnie w kolejną negatywną dyskusję. - Nie jestem nastawiony negatywnie. - Naprawdę? - Poczuł, że ogarnia go prawdziwa złość. - Bo odnoszę wrażenie, że zawsze wszystko wiesz lepiej, zawsze musisz grać tego starszego brata. 186 - Przecież nim jestem - uśmiechnął się Ethan. Irytacja Matthew tylko trochę osłabia. - No to słucham. Ethan przyglądał mu się przez chwilę, zanim zdecydował się kontynuować. - Martwi mnie, że dajesz się wciągać w sprawy, które po śmierci Karo w zasadzie cię nie dotyczą. I to głównie z poczucia obowiązku. - Rzeczywiście czuję się zobowiązany. Tak w życiu bywa, czyż nie? - To nie jest dobra motywacja do podejmowania tak ważnych http://www.centrumpsychologiipodrozy.pl skarciła. Matthew niedawno zastanawiał się, co tym razem strzeliło pasierbicom do głowy, dlaczego nagle tak im zależy na pozbyciu się ich obojga z domu. Może chciały wykorzystać ten czas na dalsze urabianie babki przeciwko niemu, chociaż Sylwia nie była taka głupia, a weekend z Karo mógł tylko wzmocnić ich związek... Teraz wszystko było jasne: nie ma mowy o żadnym weekendzie! - Jest naprawdę biedna - mówiła Karolina nieco później. - Ma gorączkę, głowa jej pęka, mówi, że wszystko ją boli... - Strasznie nagle to wypadło. - Matthew wkładał właśnie szlafrok. - Wczoraj nic jej nie dolegało. - Podobno nie czuła się dobrze, ale nie chciała mnie martwić, bo myślała, że zrezygnuję z wyjazdu.

- I? - I teraz już rozumiem, w jaki sposób ciąg niezwiązanych z sobą, przypadkowych sytuacji mógł w twojej głowie urosnąć do umyślnego, znacznie bardziej nieprzyjemnego działania. Matthew zdrętwiał. - Dziewczynki - ciągnęła - szczerze żałują roli, jaką odegrały w Sprawdź - Znalazłaś to, czego szukałaś? Udała, że nie słyszy sarkazmu w pytaniu. -Tak! Odczekała chwilę, chcąc się upewnić, że Mick nie zamierza schodzić. Muzyka rozległa się znowu. - No dobra - szepnęła do siebie i zapaliła światło. Pokój nastolatki. Mnóstwo fotografii, oczywiście rodziny, cala jedna ściana obwieszona zdjęciami Richarda Waltersa - niektóre z Imo, inne jego samego albo z Karoliną. Nie, nie żadna świątynia. Zuzanna ucieszyła się, nie widząc nic nienaturalnego. Żadnych zdjęć ojczyma, nawet z matką - ale to jej nie dziwiło. Wyzbyła się resztki skrupułów. W końcu działa w dobrej sprawie. Jako terapeutka wiedziała, że zawiodła Imogen, nie przebiwszy się do jej wnętrza. Nie dotarłszy do prawdziwej, głęboko