Niedbale, rozkołysanym krokiem szedł prosto na nią. Diamenty na klindze zmatowiały od krwi i już nie lśniły. – Wiem! Rewolwer „Smith-Wesson” typ Double-Action, kalibru 45, sześć naboi z centralną spłonką, spust podwójnego działania – wypaliła pani Lisicyna wiadomości zaczerpnięte z podręcznika balistyki. – Kula wagi trzech zołotników, początkowa prędkość – sto sążni na sekundę, z dwudziestu kroków przebija trzycalową deskę sosnową. Szkoda tylko, że głos jej się łamał. Ale nic, i tak podziałało. Lentoczkin zamarł. Popatrzył z zastanowieniem w czarną dziurę lufy. – A gdzie colt kalibru 38? – spytała pani Polina, idąc za ciosem. – Ten, z którego zastrzelił pan Lagrange’a? Proszę mi go dać zaraz, ale powoli, rękojeścią do przodu. Kiedy Alosza nie posłuchał, już niczego więcej nie mówiła, tylko odciągnęła kurek. Szczęk, właściwie nie bardzo głośny, w ciszy pieczary zadźwięczał nadzwyczaj przekonująco. Zabójca drgnął, cisnął pilnik i wysunął dłonie do przodu. – Nie mam go! Wrzuciłem do wody jeszcze tej samej nocy! Miałem trzymać w oranżerii? Żeby ogrodnik znalazł? Ośmielona śledcza groźnie poruszyła długą lufą. – Łgarstwo! Wasiliskowego przebrania nie bał się pan tam chować? – Myślałby kto, habit i stare buciory! Jakby nawet ktoś znalazł, toby się nie przejął. Ach! – Aleksy Stiepanowicz klasnął nagle w ręce, patrząc z przerażeniem na coś za plecami pani Lisicyny. – Wa... Wasilisk! http://www.centrum-stylu.pl źródłem takiego pomieszania stał się afrykański gad. Wysłuchawszy relacji z kilku chorobliwych snów, z których każdy był bardziej koszmarny od drugiego (a wszystkie z nieodmiennym udziałem uśmiechającego się jaszczura), ojciec Witalis poddał się: podszedł do stołu i pryskając atramentem, szybko skreślił kilka linijek. – Proszę, córko moja. Polecenie od mnie. Jedź, moje dziecko, do Donata Sawwicza, a ja, proszę wybaczyć, mam pilne zajęcia. Pani Lisicyna zerwała się, mimo woli dotykając ręką odgniecionych przez krzesło polędwicznych części ciała, przeczytała notatkę, ale nie była z niej zadowolona. – Nie, proszę ojca. Co to za polecenie? „Proszę wysłuchać doręczycielki niniejszego i w miarę możności udzielić jej pomocy”? To w departamentach tak piszą na podaniu, kiedy chcą się odczepić. Ty, ojcze, surowiej, bardziej wymagająco napisz. – Co znaczy „bardziej wymagająco”?
Policjantka Lorraine Conner odjechała do domu. 28 Sobota, 19 maja, 1.44 Podjazd prowadzący do domu Rainie tonął w ciemnościach. Znowu zapomniała zostawić światło na werandzie i teraz przez pomazaną klejem szybę niewiele widziała. Może źle skręci i zginie dwadzieścia metrów od własnego progu. Albo uderzy w drzewo i skończy Sprawdź W przeciwieństwie do seryjnych zabójców, masowi mordercy nie stanowili jednolitej grupy. Zaczynali strzelać, bo mieli zły dzień, bo byli niezrównoważeni emocjonalnie, bo ktoś ich namówił, bo się upili lub naćpali, zakochali lub odkochali, bo szukali sławy, zemsty lub śmierci. Masowi mordercy mogli być młodzi lub starzy, bogaci lub biedni, wykształceni lub ciemni, przystosowani społecznie lub nie. Improwizowali albo też starannie planowali zbrodnię. Poza tym wielu przestępców tego typu kończyło swoje wyczyny samobójstwem, co uniemożliwiło gromadzenie informacji na temat ich psychiki. Jakie były przyczyny załamania? O czym myśleli, kiedy wpadali w szał? Czy chcieliby powtórzyć zbrodnię, czy był to tylko jednorazowy krwawy wyskok? Nikt tego nie wiedział. Eksperci mogli najwyżej dokonać „oceny ryzyka”, mając do dyspozycji listę zachowań, które cechowały masowych morderców. Zgodnie z danymi statystycznymi przestępcy ci: 1) już wcześniej dopuszczali się aktów przemocy, na przykład, bili żonę, molestowali