Czy to oznaka zaniepokojenia?

w okolicach wierzby i schronu. Za mało czasu upłynęło. Nie można mieć pewności. Drzwi nadal były zamknięte. Nie słyszała żadnych odgłosów - wołania o pomoc ani stukania. Żadnych oznak życia. Ale to wcale nie znaczyło, że on nie żyje. Nawet jeśli dostał jakiegoś ataku, mógł tylko stracić przytomność albo zasnąć z wyczerpania. Kurtka wciąż wisiała na haku. Flic nie mogła w żaden sposób udać, że jej nie widzi. Nie do wiary, że nie pomyślała o tym starym austinie. Była przekonana, że aż do jutra nikt nie zapyta o Johna, no, ostatecznie wieczorem ktoś z rodziny mógł za nim zatęsknić i zadzwonić... Ten cholerny wóz. Jak mogła zapomnieć o czymś tak oczywistym? - Ze stresu - odpowiedziała sobie głośno. Za dużo napięcia, za dużo wyzwań. Matthew wciąż jest tutaj, a nie pod kluczem. Pewnie dlatego, że Imo odmówiła zeznań. Za dużo tego... To nie jej wina. Sylwia kazała Matthew usiąść przy kuchennym stole, a sama zajęła się nastawianiem czajnika i przygotowywaniem herbaty. Zerknął na szarą twarz teściowej i miał chęć zaproponować, żeby usiadła i http://www.budownictwodzis.com.pl/media/ - Nigdzie się stąd nie ruszę. - Izabela patrzyła teraz na to, co dziewczyna trzymała w zaciśniętych dłoniach. Była to biała foliowa torebka - mniejsza od tamtej. - Co tam masz? - To moje osobiste rzeczy. - Imogen była bliska łez. - Moje, rozumiesz? Zazwyczaj Izabela bardzo szanowała cudzą prywatność, tym razem jednak dostrzegła, że dzieje się coś niedobrego, i to na wielką skalę. Z powodu wcześniejszych wydarzeń oraz malujących się w oczach Imogen różnych emocji, a przede wszystkim poczucia winy, instynktownie pojęła, że jeśli stąd teraz wyjdzie, popełni gruby błąd. - Nie wiem, czego tak bronisz, ale widzę, że jesteś zdenerwowana. Jeśli chcesz, możemy z tym poczekać na babcię. - Suka!

- Kiedy znów zaczynamy? - Co zaczynamy? - Wiesz, co. Flic westchnęła. - Niedługo. - Coś słabo ci idzie. Zwlekasz... Sprawdź - Ależ dlaczego, moje kochane? - Zmartwiła się ich reakcją, choć absolutnie nie była nią zaskoczona. - Bo my nie potrzebujemy terapii - odparła spokojnie Flic. - A jedyną osobą, która jej potrzebuje, jest Matthew. - Ale powiedziałyście, że zależy wam na poprawie stosunków. - Owszem, zależy. Pracowałyśmy nad tym przez całe pół roku i wszystko rzucono nam z powrotem w twarz. - A teraz szuka kompromisu, sugerując rodzinną terapię. Bo chce, żebyśmy byli rodziną. Zaczynam myśleć, że to nasza ostatnia szansa... - tłumaczyła Karolina. - My już jesteśmy rodziną - zauważyła Flic. - Byłyśmy nią, zanim on się tu zjawił - dodała Imogen. Karolina nagle straciła ducha.