planujesz?

- Łapałeś terrorystów? - spytała podniecona, nieświadomie podnosząc głos na ostatnim słowie. - Bywało - odparł tym specyficznym tonem oznaczającym, że nie ma zamiaru wdawać się w szczegóły an43 273 - Pracujesz w służbach? Zatrzymał się i spojrzał na nią z lekką, ale wyraźną irytacją. - Nie. Po prostu coś kiedyś dla nich zrobiłem jako wolny strzelec. To wszystko. Pracowałem już dla prywatnych osób, dla korporacji, dla rządów. Można powiedzieć, że jestem kimś w rodzaju łowcy nagród, choć nie ścigam prostych bandziorów, którzy zniknęli po wypuszczeniu za kaucją. Zazwyczaj. To już koniec pytań? - Chciałbyś - parsknęła ironicznie. Diaz, o dziwo, uśmiechnął się. - Więc zaczekajmy z resztą pytań do powrotu, dobrze? Teraz wolałbym słyszeć, co dzieje się dookoła. - Niech ci będzie. Ale tylko dlatego! Wróciła na poprzednią pozycję, za plecami mężczyzny Szli w http://www.blacha-trapezowa.info.pl - Pan nie zaczepił. - O, prawie. Milla słuchała tej wesołej pogawędki i dziwiła się swobodnym odpowiedziom Diaza. Najwyraźniej nie był aż takim samotnikiem, jak jej się zdawało. Musiał mieć kiedyś kontakt z dziećmi: wiedział, jak z nimi rozmawiać, podniósł Maksa tak pewnie, jakby robił to setki razy. Dzieciak nie bał się go. Nie znała Diaza z tej strony i bardzo ją to zaintrygowało. an43 140 Mniej więcej w połowie drogi powrotnej spotkali Baxtera z jego ludźmi. Była też matka Maksa - z krzykiem rzuciła się ku nim,

musiał dotrzeć do Meksykanina jako pierwszy Los Pavona nie obchodził w istocie nikogo: jego ewentualna śmierć pociągnie za sobą wyłącznie rutynowe, powierzchowne śledztwo. Inną możliwością - w zasadzie jedyną sensowną z punktu widzenia Gallaghera - była eliminacja samego Diaza. Problem polegał an43 Sprawdź Susanna przestała gderać i pogrążyły się w rozmowie o wspólnych znajomych, wymieniając plotki. Rip wtrącił kilka słów, ale Milla od razu zauważyła, że coś z nim nie tak. Gdy zwracał się do niej, jego głos był ciepły i miły jak zwykle, ale nietrudno było wyczuć bolesne napięcie między nim a Susanną. Musieli się pokłócić, a Milla czuła się przez to niezręcznie. Pomyślała, że zrobiliby lepiej, odwołując spotkanie. Nie miała ochoty na sztywną kolację w dusznej, ciężkiej atmosferze. No cóż, teraz już i tak za późno. Restauracja, którą wybrali, należała do umiarkowanie eleganckich. Wpuszczali bez krawata, ale raczej nie w dżinsach. Było to jedno z ulubionych miejsc Milli ze względu na świetne potrawy z grilla. Wybrała łososia, którego pieczono tu na drewnie cedrowym. Potem pogrążyła się w beztroskiej rozmowie: ostatecznie mogła