Szkoła okazała się niskim, podłużnym budynkiem z cegły – gdyby nie rząd palm

Umrze przed okiem kamery. Jej śmierć przejdzie do historii. Rick Bentz będzie cierpiał do końca życia. Wiedziała o tym. Wiedziała też wariatka. Już niedługo będzie po wszystkim, chyba że wydarzy się cud. Wtedy także Bentz się o tym dowie. Rozdział 38 Dentz wrócił do SoCal nakręcony kofeiną, adrenaliną i brakiem snu. To wszystko jednak tłumił strach o O1ivię. Umierał z przerażenia. Czas mijał, a on wiedział tyle samo co wcześniej, czyli nic. Fernando Valdez milczał jak zaklęty. Bentz stał po drugiej stronie weneckiego lustra i niemal rwał sobie włosy z głowy przez całe trzygodzinne przesłuchanie tego chłopaka. Hayes i Martinez zasypywali go pytaniami, sugerowali, że może mieć poważne kłopoty, ale Fernando tylko rozpierał się w krześle i chował za splecionymi ramionami. – Komu pożyczałeś samochód siostry? Srebrnego chevroleta? – pytał Martinez. – Jednej... koleżance. Ze szkoły. – Nazwisko? – Jada. Nie znam jej nazwiska. http://www.beton-dekoracyjny.org.pl zwierzaka, ale Leland nawet nie chciał słyszeć o pozbyciu się siedemdziesięciopięciokilogramowego warczącego pupila. – Siad – poleciła i pies znieruchomiał. Wyjrzała przez szybkę przy drzwiach. – A niech mnie. Ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć, był Rick Bentz. A jednak stał tam we własnej osobie, z rękami splecionymi na piersi, w lekkim rozkroku, między wielkimi donicami, z których spływały kwitnące białe i czerwone petunie. Miał okulary przeciwsłoneczne na nosie, który zapewne złamano nie raz. Odkąd go ostatnio widziała ponad dwanaście lat temu na pogrzebie Jennifer, schudł, i to sporo, jakieś osiem, a może dziesięć kilo. Był wtedy w fatalnym stanie. Szukał zapomnienia w butelce. Użalał się nad sobą i jednocześnie sobą pogardzał, tak przynajmniej sądziła po zajęciach z

Obserwował, jak rowerzysta przeniknął uliczką, płosząc kota polującego w krzakach. Rufus tymczasem uspokoił się na tyle, że tylko pojękiwał i dreptał w miejscu. Bentz przez telefon zarezerwował sobie nowy samochód do wynajęcia. Zadzwonił także do SoCal Inn, licząc, wbrew wszystkiemu, że O1ivia jakimś cudem dotarła tam i go szuka. Ale to oczywiście byłoby za wiele szczęścia naraz. Zarezerwował sobie pokój, tym razem z widokiem na basen, poprosił Rebeccę, by do Sprawdź mogę liczyć na twojego partnera, nie na ciebie. Tak? Poczuł, jak napinają mu się mięśnie pleców. – Nie potrzebuję opieki, jasne? Mieszkam w tym domu niemal od urodzenia. Sporą z tego część – sama. Nie potrzebuję opieki. Czasami się zastanawiam, czy ty po prostu nie zwariowałeś! – A zatem jest nas już dwoje. – Może powinieneś przekazać sprawę policji. – Też jestem policjantem. – Nie tym razem. – Pokręciła głową, aż blask świec zalśnił na jej włosach. – Tym razem jesteś ofiarą. – Posłuchaj, Liwie, ja... – Co? Co wymyślisz? Wymówkę, żeby ścigać martwą kobietę? Naciągane uzasadnienie? To sprawa policji – powtórzyła, wskazując akt zgonu i zdjęcia Jennifer. – A jeśli chodzi o