że mają zostać rodzicami jej dziecka. Chciała, żeby ot, tak sobie wychowali

zimną wodą. Przez kilka chwil wymieniali uprzejmości, a potem Kate przeszła do rzeczy. – Myślałam o dziewczynie, którą widziałeś kiedyś na naszej huśtawce. Mógłbyś mi ją opisać? To pytanie wcale Joego nie zdziwiło. Podrapał się po głowie. – Zaraz, niech no pomyślę – zaczął mruczeć. – Co prawda minęło trochę czasu, ale widziałem ją za to bardzo dokładnie. – Zmarszczył czoło i spojrzał na Kate. – Miała włosy takie jak twoje, pewnie ze dwadzieścia lat i była tylko w krótkiej sukience. – Pokręcił głową i aż prychnął z niesmakiem. – Te nowoczesne kobiety! Nie powinna się była huśtać w takiej sukience. Wiesz, o co mi chodzi. Kate skinęła głową. – To wszystko, Joe? Czy może zwróciłeś uwagę na coś jeszcze? Przez chwilę zastanawiał się, a potem westchnął ciężko. – Przykro mi, Kate. Żałuję, że nie mogę ci pomóc. Rozmawiali jeszcze przez parę minut, a potem sąsiad ruszył w swoją stronę. Kate wciąż myślała o tym, co od niego usłyszała. Kasztanowe włosy obcięte na pazia, dwadzieścia lat. Ten opis pasował http://www.beton-dekoracyjny.edu.pl linia podążała w ślad za stalą. Z satysfakcją wyciągnął rękę, patrząc na to, jak krew miesza się ze spermą. Życie i śmierć. Początek i koniec. Teraz i zawsze. O tak, Julianna na pewno to zrozumie. ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY SZÓSTY – Masz coś dla mnie? Tom Morris nie musiał się bawić z Kondorem w żadne grzecznościowe wstępy i z miejsca zadał najważniejsze pytanie. Siedzieli na ławce w holu głównym zatłoczonej Union Station w Waszyngtonie. Ludzie spieszyli się do pociągów. Pełno tu było zarówno osób dojeżdżających do pracy, jak i turystów, a nawet biznesmenów. Ich głosy rozchodziły się po całym holu, odbijając się od ścian i wspaniałego,

trawami niczym palmami w tropikach. Fale omywały brzeg. Piasek pociemniał od wilgoci. Niebo było pochmurne i szare, nabrzmiałe deszczem. Posępne. Idealna pogoda, żeby zwinąć się w kłębek, poczytać i oddać się marzeniom. O czym mogą marzyć małe dziewczynki, zwłaszcza takie, które straciły matkę i mają właśnie przyjechać na odległą wyspę Sprawdź - W razie jakichś kłopotów dzwoń do mojej sekretarki. Ona wie, jak się ze mną skontaktować. A wieczorem jestem w hotelu. - Na pewno wszystko będzie w porządku. Jack chciał coś powiedzieć, znaleźć jakiś powód, by jeszcze przez chwilę nie zrywać tej łączności z domem. Jakiś pretekst, by móc słuchać głosu Malindy. Niczego nie wymyślił. - To chyba już wszystko, co? W razie czego... - W razie czego dzwonię do twojej sekretarki. Wiem. Jej śmiech zwiększył tylko jego frustrację. Bardzo chciał być w domu. Lepić bałwana z dzieciakami i pić gorącą czekoladę. I siedzieć razem z Malindą przy