- Kochanie, mógłbyś wziąć sałatkę ziemniaczaną? - zawołała Klara, stojąc w drzwiach.

zrobić wcześniej czy później. Nie pogarszaj sytuacji. - Uwolnię cię dopiero wtedy, gdy decyzję poweźmiesz, kierując się szczerą chęcią, a nie okolicznościami czy poczuciem obowiązku. Wytrzymała jego wzrok. - Albo wygodą? - Albo wygodą. - Usiadł i rozejrzał się po piwnicy. - Potrzebujesz dywanu. Przyślę jakiś przez Thompkinsona. Oknem zajmę się sam, jeśli przez pięć minut powstrzymasz się przed podjęciem następnej próby ucieczki. Przeciągnęła się, wyraźnie go drażniąc. - Jestem trochę zmęczona, więc przez pięć minut będziesz bezpieczny. - Ty również. Ale niedługo. - Nachylił się i pocałował ją. - Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie porywałbym pierwszej lepszej kobiety. - A ty zapewne zdajesz sobie sprawę, że ani przez chwilę nie wierzę w twój altruizm. - Bo nie jestem altruistą. W każdym razie nieczęsto. Chcę, żebyś była ze mną, Alexandro. Turkusowe oczy przyjrzały mu się uważnie. - Czasami prawie ci wierzę. Uśmiechnął się. - Widzisz? Już zaczynam cię zdobywać. Obserwując, jak Lucien naprawia okno, żałowała, że częściej nie próbuje jej zdobywać. Odrzucił propozycję Thompkinsona, żeby po prostu zabić otwór deskami. Nie http://www.automarki.com.pl/media/ Jego język nie ustawał w intensywnych pieszczotach, więc zagryzła wargi, by nie krzyczeć z rozkoszy, co mogłoby zwrócić uwagę służby hotelowej. Przez chwilę dziwiła się, że mogła pozwolić na to zupełnie obcemu człowiekowi. Po chwili jednak przestała myśleć o czymkolwiek. Bryce okazał się wymarzonym kochankiem. Kiedy uniósł jej nogę i oparł na swoim ramieniu, poddała się rozkoszy. Osunęła się na podłogę, by znaleźć się między jego udami. - Parę kroków stąd mamy łóżko - powiedział. - Za daleko - szepnęła. Bryce sięgnął po zabezpieczenie, co ledwie zauważyła, bo nie zaprzestał pocałunków. Po chwili podniósł ją nieco i wniknął w jej ciało. Palcami błądził we włosach, rozkoszując się jej westchnieniami, które dowodziły, iż jest go równie złakniona jak on jej. Nigdy nie pragnął kobiety od pierwszego wejrzenia, nigdy nie przeżywał podobnych fantazji, nie podniecał się od samego patrzenia. A dziś wystarczyło, że ją zobaczył w prostej czarnej sukni z pertami na szyi, by zacząć się zastanawiać, co kryje pod tym strojem. Odczuwał przyjemność, słysząc szelest jedwabiu, który ją okrywał. Wyobrażał sobie, jak wyglądałaby z rozpuszczonymi włosami. Podobał mu się nawet sposób, w jaki piła szampana, wzrok, jakim spoglądała w jego kierunku, nie kryjąc zainteresowania. Teraz już wiedział, jak wygląda naga i jak smakuje je] skóra. Nikt by się tego po niej nie spodziewał. Miała najniewinniejszy w świecie wyraz twarzy, ale ciało gwiazdy filmowej. Wszystko w niej było niezwykle pociągające. Podobała mu się. Miał w ramionach prawdziwą kobietę. Pragnął zobaczyć rozkosz na jej twarzy. Pieszczoty odkrywały wrażliwe miejsca na ciele Klary. Po chwili oboje toczyli się po dywanie, przeżywając orgazm. W ciągu kilku minut kochali się w trzech pozycjach, na przemian śmieli się, doznając szczęścia lub z trudem chwytając oddech, gdy rozkosz porażała swoim natężeniem. Kiedy Klara znalazła się pod nim, poruszył się w jej ciele z taką mocą, że nie zdołała powstrzymać krzyku. Spazmatycznie otoczyła jego biodra nogami i odtąd przeżywali wszystko razem. Bryce jeszcze nigdy nie był z tak niesamowitą kobietą. Kiedy pierwsza fala orgazmu przeniknęła go gwałtownym dreszczem, Klara szepnęła: - Weź mnie z sobą. Przyspieszył ruchy i po chwili oboje zastygli w bezruchu. Czas się zatrzymał, słychać było tylko pospieszne oddechy. Bryce drżał z emocji. W świetle księżyca rozjaśniającym mrok ekskluzywnego pokoju dostrzegł uśmiech na twarzy Klary. Leżała wtulona w niego, jakby się znali całe życie, a nie kilka godzin. Westchnął, zsunął się z niej, a potem przyciągnął ją do siebie. Wtedy zadzwonił telefon komórkowy. - Nie odbieraj - rzekł, całując ją. - Nie mogę - odparła, lecz nim się odsunęła, odwzajemniła pocałunek. - Dokąd idziesz? - spytał. - Muszę odpowiedzieć. Przecież nie chcesz, by ktoś ze służby zainteresował się moją nieobecnością.

- Musiało być nudno. - Nie powiedziałabym - odrzekła, uświadamiając sobie, że minęło dużo czasu, odkąd miała takie maleństwo w ramionach. W pamięci odżyły wspomnienia z lat studiów. Dzieci obcych ludzi ratowały ją wówczas przed tęsknotą za własną rodziną. Lata spędzone w CIA oddaliły ją od tego typu zajęć, ale ten dom wyraźnie potrzebował kobiecej ręki. Tylko czy jeśli zostanie tu dłużej, zdoła wrócić do pracy agentki, kiedy wszystko się unormuje? - Panno Stuart? Ton Bryce'a świadczył, że zwracał się do niej po raz kolejny. Klara skarciła się w duchu, iż nie od razu zareagowała na nazwisko, które mu podała. Sprawdź madame Charbonne przygotować nową suknię! - Tak, mamo. - Lecz w drzwiach dziewczyna przystanęła, a na jej ładnej twarzy odmalowała się konsternacja. - A co z lordem Beltonem? Będzie bardzo rozczarowany. Alexandra wstała z zamiarem wyjścia. - Lord Kilcairn już go poinformował o zmianie planów. Spotkacie się innego dnia. - Panno Gallant - odezwał się hrabia, ukradkiem przydeptując jej suknię. - Mamy jeszcze coś do omówienia. Zakręciło się jej w głowie. - Przed prezentacją musimy jeszcze powtórzyć z pańską kuzynką zasady dworskiej etykiety, milordzie. Wstał od stołu i zastąpił jej drogę. - Najpierw dokończymy rozmowę. Na przekór wszystkiemu ogarnęło ją podniecenie.