– Więc jest taka możliwość?

– Bardzo ładna sukienka – rzekł sztywno. – Naprawdę? – spytała niewinnym tonem, a on z powagą skinął głową. Idąc do windy, minęli opiekunkę, pilnującą na tym piętrze dzieci, których rodzice byli chwilowo nieobecni. – Życzę państwu miłego wieczoru – powiedziała z uprzejmym uśmiechem. – Naszych dzieci w ogóle pani nie usłyszy – zapewnił ją żartobliwie Theo. – Kiedy kładłem je do łóżek, jż prawie spały. Weszli do sali jadalnej i Lily przystanęła, zaskoczona zmianą jej wystroju. Odsunięte pod ściany stoliki otaczały środkową część podłogi, z której zdjęto dywan, a jedyne oświetlenie stanowił migotliwy blask licznych świec. – Jak tu pięknie – westchnęła. Niegdyś Theo odpowiedziałby może: ,,To ty jesteś piękna’’. Teraz jednak stwierdził tylko: – Barry miał znakomity pomysł. Postanowił przenieść gości hotelu w dawniejsze, bardziej romantyczne czasy. Pragnie, żeby każdy miło zapamiętał ten ostatni wieczór. Kelner zaprowadził ich do stolika. Niemal natychmiast pojawił http://www.automarki.com.pl - Co tu robisz? - wyszeptał Jack przez zaciśnięte usta. - Mnie i Dawidowi śniło się coś złego i przyszliśmy spać tutaj. Wciąż trzęsącą się ręką Jack zapalił lampę. Oprócz Dawida i Darrena na łóżku leżały jeszcze dwie przykryte postacie. Jedna malutka, druga o zdecydowanie pełnych kształtach. Jack wiedział, co to znaczy spać w jednym łóżku z jego wiercącymi się i kopiącymi synami. Delikatnie, nie budząc żadnego, zaniósł ich po kolei do łóżeczek. Wrócił do sypialni, stanął przy łóżku i przez chwilę przyglądał się śpiącej Malindzie. We śnie wyglądała

– Niestety nie mogę podać pani więcej szczegółów, ale może pani sprawdzić w czytelni w ,,Times Picayune’’. W czytelni? Tak, oczywiście. – Dziękuję panu, panie Ryan. Chyba tak zrobię. – Uśmiechnęła się do niego blado. – Będę czekała na wiadomość od pana. Jakoś udało jej się przejść z kancelarii do czytelni w Covington. Bibliotekarka Sprawdź - Mamy sobie coś do wyjaśnienia, chłopcy. Poczekajcie na mnie w salonie. - Jack postawił Patryka na ziemi i otworzył drzwi do domu. Wrócił mu surowy wyraz twarzy. - Chciałbym, żebyś i ty była obecna przy tej rozmowie - zwrócił się do Malindy. - To chyba nie najlepszy pomysł. Załatwcie to w gronie rodzinnym. - Uciekając do ciebie, chłopcy włączyli cię w całą sprawę. Proszę - dodał, widząc wahanie Malindy. JEDNA DLA PIĘCIU 151 Malinda nie chciała zostać. Pragnęła wrócić do domu. Spotkanie z nim było po prostu zbyt bolesne. Ale to „proszę" sprawiło, że nie była w stanie odmówić.