Wstał i spojrzał ze zdziwieniem przez ramię.

sztruksowej kurtki. – Tak, to ja. – Jestem od Toma Morrisa. Kondor! Luke wskazał mu miejsce przy stoliku. – Cieszę się, że mógł pan przyjść. Mężczyzna usiadł, nie spuszczając z niego wzroku. Chciał go ocenić. Luke wykorzystał tę chwilę w tym samym celu. Kondor wyglądał zupełnie inaczej niż bohater jego książki. Miał przeciętną twarz, z której nic nie można było wyczytać. Przypominał setki innych facetów. Średniego wzrostu szatyn o orzechowych oczach i nierzucającym się w oczy sposobie bycia. Dość miły, zrównoważony, spokojny ojciec rodziny. Nie sposób było go o cokolwiek podejrzewać. Luke stwierdził coś jeszcze: Kondora cechowała naturalna, wręcz rozbrajająca swoboda. Jednak wszystko się zmieniało, gdy napotkało się jego uważne i piekielnie inteligentne spojrzenie. Ten mężczyzna wszystko widział i nigdy niczego nie zaniedbał, zdawać by się też mogło, że przenikał ludzkie myśli, co jednak było już nonsensem. – Podobają mi się pańskie książki – rzekł w końcu Kondor. – ,,Ostatni taniec’’ naprawdę trzymał mnie w napięciu. – Cieszę się. http://www.autko-zastepcze.com.pl Aż zakryła usta dłonią, kiedy zdała sobie z tego sprawę. Powinna była pozbyć się dziecka, tak jak kazał jej John. Nawet matka nie była pewna, czy Julianna podjęła właściwą decyzję. Pytała wiele razy, czy rzeczywiście chce mieć to dziecko. Przekonywała, że ukrywanie się przed Johnem będzie bardzo trudne i niebezpieczne. W końcu bez ogródek zaproponowała, że odwiezie ją do szpitala, gdzie sprawą zajmą się odpowiednio opłaceni fachowcy... i będzie po kłopocie. Jednak Julianna naprawdę marzyła o dziecku. Chciała stać się w końcu osobą dorosłą, która za kogoś decyduje. Teraz z jękiem usiadła na podłodze, opierając głowę o pokrytą fornirem szafkę. Już o niczym nie marzyła. Zobaczyła przyszłość, która wydała jej się straszliwie przygnębiająca. Prawie tak samo, jak jej przeszłość. Zamknęła oczy i znowu przeniosła się w czasie.

Lily jęknęła w duchu. Ból głowy tak się już nasilił, że zjadła tylko pół kanapki z pomidorem, natomiast wypiła niemal całą butelkę wody. Ostatnią rzeczą, na jaką miała teraz ochotę, było wymyślanie opowiastek. – Później – odparła. Zebrała talerzyki i szklanki i usiadła obok dzieci. Z każdą Sprawdź śniadanie, słała łóżka, ubierała chłopców. Stojąc na progu domu sprawdzała, czy wzięli kanapki do szkoły, JEDNA DLA PIĘCIU 95 włożyli czapki i rękawiczki, zapięli kurtki. Każdemu miała coś ważnego do powiedzenia na pożegnanie. Małemu Jackowi życzyła szczęścia na klasówce z matematyki. Dawidowi przypominała, żeby dał nauczycielce jabłko, które dołożyła mu do drugiego śniadania. Darrenowi kazała nie zapomnieć o wypiciu mleka. Wyprawiwszy ich na autobus, zabierała Patryka i potężną, wypchaną torbę i ruszała do pracy. I wszystko to robiła ubrana jak na proszony podwieczorek. Kiedy znajdowała na to czas? O której