- Stać jednak można. Na przykład podziwiać widok albo wyjrzeć

- Mama nie zawsze wie, co dla niej najlepsze - odezwała się Flic takim tonem, jakby powierzała jej tajemnicę. - To my jesteśmy dla niej najbliższe na świecie. Mamy obowiązek ją chronić. - Chloe, Matthew i tak ją w końcu skrzywdzi. - Imogen starała się przekonać małą. - Może na razie na to nie wygląda, ale taka jest prawda. - Dlatego musimy trzymać się razem - podkreśliła Flic. - Rozumiesz teraz, myszko? Jesteśmy siostrami, poza naszą trójką istnieje tylko mama i Groosi, i na tym koniec, jasne? Chloe przytaknęła. Nagle poczuła się bardzo zmęczona, chciała już wrócić do siebie i zasnąć. - Więc jeśli ktoś cię zapyta o dzisiejszy wieczór albo o cokolwiek na temat nas czy Matthew, masz odpowiedzieć, że nic nie wiesz. W porządku? - W porządku. - Spróbuj tylko nas wsypać, to zobaczysz! - nie wytrzymała Imogen. - Już dobrze, przestań - upomniała ją Flic. - Ona jest z nami, prawda, Chloe? - Tak... http://www.aptekarskie.pl/media/ przeciwnym razie uznam, że to jego sprawa, nie moja, a już na pewno nie twoja. - Ale jeśli jego problemy odbijają się na dziewczynkach? Wtedy także powiesz, że to nie twoja sprawa? - Sylwia milczała, więc Zuzanna szła za ciosem. - On się autentycznie zamartwia, że może stracić pracę. I przez ten podły nastrój zachowuje się nieracjonalnie wobec dziewczynek. - To znaczy jak? - Byłam świadkiem, jak nakrzyczał na Flic. A potem także na Izabelę. Siedziały w salonie. Sylwia, która przedtem zdecydowała, że nie poczęstuje Zuzanny herbatą, zaczęła się teraz wahać. - Ta historia z prezentami to chyba burza w szklance wody?

Im dłużej Tempera zastanawiała się, co powinna robić, tym bardziej czuła się zagubiona. Miała wrażenie, że wszystko wokół niej rozpadło się na drobniutkie kawałeczki, a ona nie umie złożyć ich w całość. W każdym kroku, który mogła przedsięwziąć, czaiło się niebezpieczeństwo, bierność zaś mogła okazać się jeszcze groźniejsza. Gdyby Sprawdź - Wiesz, że nie mogę tego zrobić - powiedział. - Wiem, że nie chcesz, a to różnica. - Czyli mamy pat? - zapytał miękko. -Uhm. Przez kilka minut dryfowali w milczeniu. Shey rzucała na Tannera ukradkowe spojrzenia. Miał skupioną minę, jakby roztrząsał coś w duchu. Nawet nie zauważał piękna natury. Shey uwielbiała tę okolicę. Kochała zapach wody, ciepło słońca na skórze, odgłosy... - Zadzwoniłem, by ktoś po mnie przyjechał - nieoczekiwanie odezwał się Tanner. - Mam ze sobą komórkę. Moi ludzie pewnie już wynajęli łódkę i są w drodze. - W takim razie chyba jednak zabiorę cię na wycieczkę