zachowują się grzecznie i przykładnie i niczym nie zasłużyły na swój

ciemne włosy były wyszczotkowane i upięte spinkami. - Dzień dobry - powiedział Richard, ale mina mu zrzedła na widok wyrazu jej oczu. Laura zmusiła się do uśmiechu. - Dzień dobry. Kelly kręciła się na krześle. Z buzi wystawał jej kawałek bekonu. Laura oderwała kawałek mięsa, zjadła, a potem cmoknęła dziewczynkę na powitanie. - Dobrze spałaś? - zapytał Richard, gdy nalała sobie kawy. Zasnęła, gdy się tylko położyli, a rano, jak zwykle, poszła do swojego pokoju. Marzył o tym, by budzić się w jej ramionach. - Tak, doskonale. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka jestem zmęczona. Laura zmusiła się do przeczekania śniadania, choć jej torby były już spakowane. Nie chciała jechać, nie chciała się z nimi rozstawać. Ale Richard poradzi już sobie bez niej. Spełniła swoje zadanie. Katherine Davenport dzwoniła wczoraj z informacją, że ma dla niej nowe zajęcie. Czas ruszać. -Jedziemy z Kelly do sklepu. Wybierzesz się z nami? -Nie, muszę skończyć pranie. I jestem jeszcze trochę zmęczona. http://www.abc-budownictwa.info.pl sposób. Nie sądziła, że wzbudza litość, od której tylko krok od pogardy. Przedtem nikt nie musiał jej współczuć. Wciągnęła powietrze i opuściła ręce. Nawet jej samej nie przyszło do głowy, że mogłaby być godna pożałowania. Czasami tylko było jej przykro, że nie może mieć ładniejszej sukienki albo innego drobiazgu. Zamknęła oczy i pomyślała o Waszyngtonie oraz tych wszystkich ekskluzywnych restauracjach, gdzie zwykle jadała kolacje. A także o gabinetach odnowy, gdzie robiła sobie maseczki i manicure, o masażach, na które chodziła, oraz o swoim domu, gdzie było wszystko, czego dusza zapragnie. Ale przede wszystkim pomyślała o Johnie. Drżącą ręką zakryła sobie usta.

W drzwiach stał Jack. Nie można było uciec przed tym człowiekiem. - Nie, dziękuję - odparła i uniosła walizkę. Jack natychmiast wyjął ją jej z rąk. Pokój jakby się skurczył. - Pracujesz w tę w sobotę? - zapytał stawiając walizkę na szafie. Bluza podjechała mu do góry Sprawdź Przewrócił ją na plecy i wszedł w nią. Krzyknęła. Z przerażenia i upokorzenia. Ale to go jeszcze bardziej podnieciło. Wyprężył całe ciało i wydał głośny okrzyk rozkoszy i triumfu. Opadł na poduszkę, oddychając szybko. – Mój aniołek – szepnął i pocałował ją w szyję. – Mój cudowny aniołek. Wiedziałem, że do mnie wrócisz. Była świadoma, że może ją zdradzić każde słowo, dlatego wolała milczeć. John przez chwilę wsłuchiwał się w ciszę, a potem uniósł na łokciu i spojrzał na jej łzy. – Szczęśliwa? – Bardzo, John. Kocham cię. – Te słowa z trudem przeszły jej przez usta. Przez chwilę ją obserwował, jakby zastanawiając się, czy mówi